Jerzy Chudeusz: Gracze obwodowi są motorem napędowym w Polpharmie

WKS Śląsk Wrocław przerwał serię zwycięstw Polpharmy Starogard Gdański i udowodnił, że będzie walczył o czołową szóstkę, która jest celem drużyny. Kociewskie Diabły poszukają zwycięstw gdzie indziej.

Patryk Butkowski
Patryk Butkowski

Mecz na Kociewiu zapowiadał się wyjątkowo interesująco. Gospodarze jednak byli w stanie nawiązać równą walkę ze swoim rywalem tylko przez pierwszą kwartę spotkania. Był to kolejny triumf Jerzego Chudeusza w roli pierwszego szkoleniowca wrocławian. Gra jego podopiecznych wygląda coraz lepiej, co może napawać optymizmem fanów zespołu.

- Widzę, że zespół chce robić to, nad czym pracujemy - cieszy się trener Śląska. -Przedstawiłem koszykarzom wizję, do czego chcemy dojść, jak ta nasza koszykówka ma wyglądać, abyśmy grali również atrakcyjnie, ale myślę, że trener nigdy nie będzie do końca zadowolony z tego, jak zespół gra i taka jest prawda - dodaje.
- W drugiej połowie trójki Hicksa były dla nas ryzykowne - przyznaje Jerzy Chudeusz. - W drugiej połowie trójki Hicksa były dla nas ryzykowne - przyznaje Jerzy Chudeusz.
Goście zagrali w Starogardzie Gdańskim perfekcyjne zawody. Skuteczni byli obwodowi , Dominique Johnson oraz Danny Gibson a bohaterem był Paul Miller, na którego nie potrafili znaleźć sposobu gracze Polpharmy. Był to najlepszy występ Amerykanina po powrocie do naszego kraju.

- Nasz pomysł był taki, że mieliśmy agresywnie zachowywać się wobec "czwórek" Polpharmy, atakować je - analizuje Chudeusz. - Ciężko tutaj mówić o tym, że mogli oni nas czymś zaskoczyć. Skauting jest taki, że każdy wszystko, wie i nie jest to bardziej kwestia skautingu, tylko jego realizacji - tłumaczy doświadczony coach.

W zespole Tomasza Jankowskiego zawiodło kilku koszykarz. Jeden z najsłabszych meczów miał Cezary Trybański, nieskutecznie zagrali także obwodowi. Jedynie Michael Hicks dwoił się i troił, aby drużyna doszła swojego przeciwnika, lecz w pojedynkę nie był w stanie odmienić losów spotkania.

- Chcieliśmy zatrzymać graczy obwodowych Polpharmy, bo to jest ich motor napędowy. Są penetrację, odrzucenia, ale faktycznie był w drugiej połowie taki moment, kiedy Hicks rzucał, dostaliśmy cztery trójki i to było ryzykowne. Można powiedzieć, że wszystko do tej chwili funkcjonowało - kończy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×