O pierwszej kwarcie środowego meczu należy jak najszybciej zapomnieć, bowiem gra w wykonaniu obu zespołów była bardzo słaba. Mizerna skuteczność, sporo chaosu na parkiecie i wiele rwanych akcji - nie tak powinien wyglądać mecz Euroligi kobiet. Na trybunach nie dopisali też kibice, a w ciszy co rusz dało się słyszeć pokrzykujących trenerów. Można wręcz powiedzieć, że mecz wyglądał jak sparing. Dziesięć minut minęło bardzo szybko, bez historii. Jedynym plusem było to, że to polkowiczanki prowadziły minimalnie z Litwinkami 11:9.
Kolejna odsłona była już nieco lepsza, choć trzeba sobie otwarcie powiedzieć, że nadal nie było to porywające widowisko. Polkowiczanki starały się wykorzystywać warunki fizyczne Agnieszki Majewskiej, która spod kosza wywalczyła dla CCC kilka cennych punktów. Natomiast koszykarki z Wilna większość rzutów oddawały z dystansu i w drugiej kwarcie za sprawą Grety Sniokaite oraz Mariny Salopovej trafiły dwie "trójki". Skuteczność wciąż jednak była największą zmorą obu zespołów. Tylko 26 procent z gry Kibirkstisu przy 30 polkowiczanek i stąd bardzo niski wynik po dwudziestu minutach 21:19 na korzyść przyjezdnych.
Od początku drugiej połowy ton wydarzeniom na parkiecie zaczęły nadawać zawodniczki Jacka Winnickiego. Akcje Pomarańczowych były coraz dokładniejsze, dzięki czemu ich skuteczność z minuty na minutę rosła. Dobry fragment gry notowały Valerija Musina i Magdalena Skorek, które indywidualnymi akcjami siały popłoch w defensywie Litwinek. Swoje punkty dołożyła też australijska rzucająca Belinda Snell. Wypracowanej kilkunastopunktowej przewagi Polki nie dały sobie już wydrzeć z rąk i kontrolowały wynik do końcowej syreny, zwyciężając ostatecznie rywalki 54:39.
Kibirkstis-Vici Wilno - CCC Polkowice 39:54 (9:11, 10:10, 4:12, 16:21)
Kibirkstis-Vici: Solopova 11, Mershon 11, Sniokaite 7, Kukitene 4, Kvederaviciute 2, Aleksandravicius 2, Krastina 2.
CCC: Musina 12, Snell 12, Skorek 10, Majewska 6, McCarville 6, Leciejewska 4, Skerović 2, Oblak 2.