Karol Wasiek: Dobrze wszedłeś w mecz z AZS-em, ale niestety szybko popełniłeś dwa faule i trener musiał posadzić cię na ławkę rezerwowych. To jakoś cię wybiło z rytmu?
Paweł Leończyk: Ciężko powiedzieć, bo rzuciłem na samym początku meczu punkty i to mi pomogło, bo dobre wejście w mecz to podstawa. Odnosząc się do sytuacji z faulami, to muszę powiedzieć, że nie wybiło mnie to z rytmu. Podobną sytuację miałem w Słupsku, gdzie mnie to wówczas wytrąciło z równowagi. Teraz starałem się podejść spokojnie do tej sytuacji, tak aby pomóc drużynie i wydaje mi się, że udało mi się to zrobić.
Co takiego starałeś się robić, żeby nie złapać dodatkowych przewinień?
- Starałem się mądrzej grać w obronie, nie wkładać rąk, tam gdzie nie trzeba (śmiech). Unikałem czasami takiego kontaktu fizycznego z podkoszowymi AZS, żeby nie łapać tych głupich przewinień.
Co działo się z wami na początku spotkania? Byliście zbyt wyluzowani, czy AZS was czymś zaskoczył?
- Wiedzieliśmy, że AZS swoją grę opiera teraz na dużej agresji i tak faktycznie było. My na początku meczu nie podeszliśmy do nich w ten sam sposób. Mieliśmy przez to problemy. W drugiej połowie można powiedzieć, że to my zdominowaliśmy AZS i dzięki temu wygraliśmy.
To jak sporym potencjałem dysponujecie świadczą te pierwsze minuty drugiej połowy, kiedy to w mgnieniu oka odrobiliście dziesięć punktów straty i wyszliście nawet na prowadzenie.
- To prawda, ale później straciliśmy równowagę i zaczęliśmy grać falami. AZS znów nam uciekł i my znów goniliśmy. Trener wziął czas i jasno nam powiedział, że tak grać nie możemy i myślę, że się do tego zastosowaliśmy.
Z czego wynika to "falowanie" w waszej grze?
- Koszykówka to gra błędów, więc one są nieuniknione. Zwróć uwagę na fakt, że w tym meczu przestrzeliliśmy mnóstwo prostych rzutów spod kosza i to później rzutuje na to, że jest taka nerwowa końcówka.
Te mecze w Koszalinie między AZS a Treflem są nieco szalone...
- To prawda (śmiech). Fajne spotkanie dla kibiców. Cieszymy się z wygranej, ale nie ma co ukrywać, że wolelibyśmy wygrywać w nieco spokojniejszy sposób.
10:3 - wziąłbyś ten wynik w ciemno przed sezonem?
- Nie zastanawiałem się nad tym przed sezonem. Mieliśmy trudnych rywali na początku, ale mimo wszystko dobrze wybrnęliśmy z tej sytuacji. Wygraliśmy we Włocławku. Nie mieliśmy wpadek z drużynami, z którymi byliśmy faworytem. I takie właśnie spotkania ustawiają nas w takim położeniu, że jesteśmy wysoko w tabeli.
Można więc powiedzieć, że ten bilans jest dobry.