Mike Taylor wreszcie odpali?

Pierwsze mecze w barwach PGE Turowa Zgorzelec Mike Taylor do udanych z pewnością nie zaliczy. Wszyscy jednak wierzą, że Amerykanin zacznie funkcjonować w tej drużynie.

Karol Wasiek
Karol Wasiek

Statystyki z trzech pierwszych spotkań Mike'a Taylora są bardzo kiepskie, żeby nie powiedzieć tragiczne. W debiucie przeciwko Spartakowi Sankt Petersburg Amerykanin oddał aż dziesięć rzutów, ale tylko jedna próba okazała się celna. W dodatku Taylor przestrzelił dwa rzuty wolne. Wydawało się, że gracz w kolejnych meczach rozkręci się i pokaże inne, lepsze oblicze. Jednakże w starciach z Jeziorem Tarnobrzeg oraz Nymburkiem to przełamanie nie nastąpiło.

Taylor przeciwko ekipie z Tarnobrzega zagrał 15 minut. W tym czasie oddał pięć rzutów, ale znów tylko jedna próba okazała się skuteczna. Z kolei w meczu z czeską drużyną rzucający obrońca przebywał na parkiecie zaledwie przez pięć minut.

W Zgorzelcu wierzą w umiejętności Amerykanina i liczą, że w kolejnych spotkaniach zacznie prezentować się lepiej niż obecnie. - Ewidentnie widać, że Mike potrzebuje więcej czasu, żeby odbudować formę fizyczną, bo miał dość długi rozbrat z meczami oficjalnymi. Może jego gra zbytnio olśniewająco nie wyglądała w tych pierwszych meczach, ale nikt nie wymagał od niego, żeby nagle błyszczał formą. Dla nas bardzo istotnym faktem jest to, że możemy trenować pięciu na pięciu - podkreśla Filip Dylewicz, który dodaje po chwili: - Nareszcie Łukasz Wiśniewski mógł się przenieść na swoją pozycję nominalną, czyli na "dwójkę". Widać było, że na rozegraniu miał problemy z jednoczesnym kreowaniem kolegów oraz rzucaniem punktów - zauważa "Dylu".

Do składu PGE Turowa już niedługo ma wrócić Nemanja Jaramaz. Wciąż przedłuża się z kolei absencja Michała Chylińskiego, który pod koniec stycznia ma przyjść kolejne badanie rezonansem magnetycznym.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×