Od pierwszych akcji spotkanie w Tarnobrzegu miało bardzo wyrównany przebieg. Sopocianie z pewnością nie obawiali się aż tak dużego naporu ze strony podopiecznych Dariusza Szczubiała. Pierwsze dwie kwarty padły jednak łupem Jeziorowców. Trzeba jednak przyznać, że wygrane w tych odsłonach były minimalne.
Po powrocie z szatni przyjezdni wzięli sprawy w swoje ręce, przebudzając się tym samym z letargu. Trafiać zaczął Sarunas Vasiliauskas, który dwa razy z rzędu celnie przymierzył zza linii 6,75 m. Gdy 2 "oczka" dołożył Yemi Gadri-Nicholson, sopocianie pierwszy raz po długiej przerwie odzyskali prowadzenie (46:43).
Następnie utrzymywała się wyrównana walka z lekkim wskazaniem na gości. Kluczowa dla losów całego meczu okazała się ostatnia kwarta, a konkretnie jej końcowe 5 minut. Trefl "odskakiwał" na 3-4 punkty, by za chwilę gospodarze niwelowali stratę. Decydujące okazało się 6 punktów zdobytych przez Adama Waczyńskiego - najpierw na niespełna 120 sekund przed końcową syreną trafił dwa osobiste, następnie udanie zakończył akcję, a później ręka ponownie nie zadrżała mu na linii rzutów wolnych.
Ekipę z Trójmiasta do triumfu poprowadził duet Gadri-Nicholson - Vasiliauskas. Pierwszy zapisał na swoim koncie 19 punktów, drugi dołożył 18. Nie pomogły w sumie 42 "oczka" zdobyte przez Amerykanów grających w zespole z Podkparpacia - Andrew Fitzgeralda oraz Chaissona Allena.
Stabill Jezioro Tarnobrzeg - Trefl Sopot 74:77 (21:20, 20:18, 16:18, 17:21)
Jezioro:
Fitzgerald 22, Allen 20, Doaks 12, Goffney 7, Krajniewski 5, Łukasiak 4, Patoka 2, Nowakowski 2.
Trefl: Gadri-Nicholson 19, Vasiliauskas 18, Leończyk 15, Waczyński 13, Jeter 8, Michalak 2, Stefański 2, Roszyk 0, Majstorović 0, Brembly 0.