Podopieczne Dariusza Maciejewskiego to dość nieprzewidywalny rywal, co zresztą same wiślaczki podkreślały przed starciem. Mecz jednak rozwiał wszelkie wątpliwości odnośnie tego, kto jest lepszy. Gospodynie w drugiej kwarcie odskoczyły, a później tylko powiększały przewagę. - Bardzo skrupulatnie przygotowywałyśmy się do pojedynku. Oglądałyśmy poprzednie występy przeciwniczek, dzięki czemu wiedziałyśmy, jak grają - mówi Zane Tamane.
Słabiej w przypadku wicemistrzyń Polski wypadły tylko początkowe minuty. Wówczas miejscowe zbyt często popełniały straty, przez co ich ataki były nieskuteczne. Ponadto na swojej połowie pozwalały oponentowi zbierać piłkę spod kosza. Trener Stefan Svitek nie bawiąc się w dyplomatyczne wypowiedzi kazał poprawić ten element. - Start rzeczywiście wyglądał nie za dobrze, jednak istotne, że złapałyśmy swój rytm i później sytuacja uległa znacznej poprawie - twierdzi Łotyszka.
- Przede wszystkim byłyśmy drużyną i to pomogło zwyciężyć. Mam nadzieję, że dalej sprawy korzystnie się potoczą i przysporzymy sobie jeszcze wiele radości - dopowiada.
W środę jej zespół czeka znacznie cięższe zadanie. Wisła zmierzy się na wyjeździe z Fenerbahce Stambuł, które nie tak dawno temu awansowało do finału rozgrywek Euroligi. Ewentualna niespodzianka będzie dużym wydarzeniem dla polskiej koszykówki kobiecej.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]