Będę walczył o starogardzką koszykówkę - rozmowa z Bartoszem Sarzało, zawodnikiem Polpharmy

"Farmaceuci" trwającego sezonu nie mogą zaliczyć do udanych. Jednym z tych, którzy szczególnie odczuli niepowodzenia jest Bartosz Sarzało, wychowanek i były kapitan drużyny.

Adam Popek: Zapytam wprost. Dlaczego nie jesteś już kapitanem Polpharmy Starogard Gdański?

Bartosz Sarzało: Szczerze? Nie wiem. Zespół został o tym fakcie poinformowany przed jednym z treningów. Oczywiście, wybór kapitana należy do pierwszego trenera, jednak w tym przypadku nie wszystko jest jasne.

To znaczy?

- Szkoleniowiec uzasadniając swoją decyzję podał nieprawdziwe informacje na mój temat. Zabolało mnie to, gdyż wokół była cała drużyna. Nie wiem jakie motywy nim kierowały.

Co dokładnie powiedział trener?

- Nie robię z tego wielkiej tajemnicy, jednak liczę, że uda mi się tą sprawę wyjaśnić najpierw z Zarządem. Wobec tego nie chcę podawać szczegółów. Niektórym osobom w Klubie mogłoby to być nie na rękę.

Czy próbowałeś już podejmować rozmowy z działaczami?

- Tak, po owym treningu widziałem się z Prezesem Romanem Olszewskim. Wyjaśnił mi, iż trener Jankowski chce zmienić wszystko co zastało po jego poprzedniku, Mindaugasie Budzinauskasie. Jednak ja nie zostałem obwołany kapitanem przez ówczesnego coacha, lecz na drodze demokratycznych wyborów, przez zawodników. Wytłumaczyłem jednocześnie Prezesowi, że nie chodzi o tą kwestię, tylko połączenie jej z innymi, nieprawdziwymi faktami. Jak wynika z wywiadu, którego Pan Olszewski udzielił w zeszłym tygodniu Waszemu portalowi, dla niego wciąż nie jest to jasne. Uważam, że nikt nie ma prawa opowiadać o drugiej osobie, co mu się tylko podoba. 13 stycznia złożyłem w klubie pisemną prośbę o pilne spotkanie z Zarządem. Do dnia dzisiejszego nie dostałem odzewu.

W Polpharmie nie ma koszykarza, który nie dawałby z siebie stu procent - mówi Bartosz Sarzało
W Polpharmie nie ma koszykarza, który nie dawałby z siebie stu procent - mówi Bartosz Sarzało

Ostatnio na ligowych parkietach gościsz sporadycznie. Obniżka formy?

- Nie gram, bo tak decyduje trener. On odpowiada za wyniki, nie mam tutaj żadnych pretensji. Jeśli chodzi o mnie, jestem w życiowej dyspozycji fizycznej. W porównaniu do zeszłego sezonu zrzuciłem kilka kilogramów. Ponadto, ponad roczna współpraca z trenerem Budzinauskasem, który był specjalistą w zakresie przygotowania motorycznego, pozwoliła mi poznać mój organizm. Dzięki temu wiem, co jest mi potrzebne, aby przez kilka następnych lat funkcjonować na poziomie polskiej ekstraklasy. Nie będę ukrywał, że mimo złych rezultatów w pierwszej części rozgrywek z indywidualnej postawy mogłem być zadowolony. Notabene dalej mnie satysfakcjonuje, tylko że rzadziej mogę wykazać się w meczu.

No właśnie. Wyniki Polpharmy są zdecydowanie poniżej oczekiwań.

- Oczywiście chcielibyśmy walczyć teraz o górną szóstkę... W mediach utarło się przekonanie, iż to jedynie zawodnicy są odpowiedzialni za złą grę.

A nie? Wy stajecie bezpośrednio naprzeciwko rywali.

- Wedle mojej opinii w Polpharmie Starogard Gdański nie było, ani nie ma koszykarza, który nie dałby z siebie stu procent na którymś treningu czy pojedynku. Jest nam bardzo wstyd, że dotąd wygraliśmy zaledwie 3 razy, lecz pamiętajmy, iż to nie tylko my decydujemy o całokształcie. Nie uważam również, że główną przyczyną impasu jest niski budżet. Od początku zdawaliśmy sobie sprawę w jakim zestawieniu personalnym przyjdzie nam pracować. Co więcej, ciężko znaleźć gracza, który prezentowałby się znacznie poniżej potencjału.

Co zatem planujesz? Nadal chcesz tę sprawę wyjaśniać w klubie?

- Mam taki zamiar i równocześnie nadzieję. Zastanawiam się komu i po co potrzebna była ta prowokacja. Na razie próby podjęcia dialogu są bezskuteczne. Chciałbym wszystkich zapewnić, że upokarzanie mojej osoby w mediach, a zwłaszcza przy kolegach, nie zniechęci mnie do walki. Walki o jak najwyższą formę sportową i starogardzką koszykówkę, z którą jestem związany nie tylko uczuciowo ale zarazem formalnie, występując w roli sponsora.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: