W pierwszej części sezonu 2013/2014 Anwil Włocławek przegrał tylko trzy spotkania. Rottweilery doznały porażek z rąk: Trefla Sopot, AZS Koszalin i Stelmetu Zielona Góra. Rok 2014 zaczął się jednak dla klubu gorzej. Drużynę Milija Bogicević pokonali już koszykarze Asseco Gdynia, PGE Turowa Zgorzelec, Trefla i Stelmetu.
- Przegraliśmy cztery z pięciu ostatnich spotkań. To zdecydowanie za dużo. Czas wrócić na zwycięską ścieżkę. Zdajemy sobie sprawę z własnych braków, nie mamy takiej rotacji, jaką życzylibyśmy sobie mieć, ale na pewno nie zejdziemy z parkietu bez walki - mówi przed środowym starciem z Energą Czarnymi Słupsk, rzucający Anwilu, Deividas Dulkys.
Litwin to najpewniejszy punkt ofensywy włocławskiego zespołu. W każdym meczu zdobywa przeciętnie 15,3 punktu (skuteczność z gry 47,5 procent, skuteczność za trzy 41,7), a ostatniego pojedynku z Energą Czarnymi ma bardzo dobre wspomnienia. W hali Gryfia Anwil pokonał słupszczan na wyjeździe jeszcze w starym roku 71:64, a Dulkys rzucił 19 oczek.
- Pamiętam tamten mecz, ale nie sądzę by miał on jakieś przełożenie na środowy pojedynek. To nie ma żadnego znaczenia, tak samo jak to, że zagrałem wówczas dobre zawody. Ja chcę, żeby Anwil znowu zaczął wygrywać, bo choć ostatnio nie zagraliśmy słabego meczu ze Stelmetem, to jednak rywal okazał się silniejszy - dodaje Litwin.
Anwil przegrał ze Stelmetem u siebie 77:94, a rywalom wpadło aż 16 trójek. - To był taki dzień, że czy rzucali z otwartych pozycji, czy przez ręce, czy pod presją czasu to po prostu trafiali. Czasem tak się zdarza, ja czekam aż my będziemy w takiej dyspozycji - kończy 26-latek.