Milija Bogicević: Stelmet może pokonać każego, nie każdy może pokonać Stelmet

Świetna skuteczność rzutów za trzy punkty otworzyła Stelmetowi drogę do zwycięstwa z Anwilem. - Nie mogę nadal odchorować tego meczu - mówi trener Milija Bogicević.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Stelmet Zielona Góra pokonał we Włocławku Anwil 94:77. Drzwi do zwycięstwa w tym meczu gościom otworzyły seryjnie trafiane trójki. Między 12. a 23. minutą zielonogórzanie nie pomylili się w żadnej z dziewięciu prób zza łuku, a ostatecznie zakończyli mecz z dorobkiem 16 trójek na 28 rzutów.

- Stelmet pokazał nam w tym meczu, że nawet bez dwóch kontuzjowanych zawodników, a także bez zawodnika, którego zamierzali dopiero podpisać, jest wystarczająco mocnym zespołem by pokonać każdego w tej lidze. Jednocześnie, nie każdy zespół może Stelmet pokonać. Gdyby rywale zagrali troszeczkę słabiej w rzutach z daleka, wówczas moglibyśmy myśleć o zwycięstwie. Niestety, w niedzielę oni trafiali nawet pod wielką presją - komentuje trener Milija Bogicević.

Serbskiemu szkoleniowcowi z pewnością chodziło o moment, w którym jego zawodnicy doszli zielonogórzan na jedynie sześć oczek w 34. minucie meczu (70:76). Wówczas trójkę trafił najpierw Craig Brackins, następnie Christian Eyenga, a po chwili ich zagranie skopiował Łukasz Koszarek i było po zawodach.

- Bardzo żałuję tego meczu. Wiem, że tego dnia byliśmy po prostu słabsi, ale uważam, że Stelmet nie powtórzy długo takiej skuteczności, akurat wypadło na nas. Trochę nie mogę odchorować tego meczu, ale mimo wszystko dziękuję moim graczom za walkę. Nawet jak przegrywaliśmy wysoko to i tak nie załamaliśmy się. Cóż, każdy wie o naszych problemach, ale gramy takim materiałem, jakim dysponujemy - dodaje Bogicević.

Serb ma nie tylko ból głowy w postaci wypadnięcia ze składu Keitha Clantona, ale również z powodu bardzo słabej formy dwóch swoich rodaków. Danilo Mijatović, o ile był przydatnym graczem w pierwszej części sezonu, o tyle obecnie ani nie stanowi zagrożenia w ataku, ani nie pomaga drużynie w obronie, a o Dusanie Katniciu napisaliśmy już wszystko, co było do napisania. Dość powiedzieć, że w niedzielę Serb został po prostu zmiażdżony przez wspomnianego Koszarka w każdym elemencie koszykarskiego rzemiosła.

- Wszystko bierze się z tego, że Dusan Katnić nie jest tym graczem, którym był przed sezonem. Gdyby już wtedy grał tak, jak gra obecnie, wszystko byłoby inaczej. Niestety, on nie robi przewagi w grze jeden na jednego i mamy problem w ataku. Danilo też ma spadek formy, a przy braku Keitha, to wielki problem. Zresztą, ja jestem zdania, że kontuzja Keitha to najgorsze, co mogło nam się przytrafić. On dawał wielką siłę z ławki i mnogość wariantów w grze bliżej obręczy. Dodatkowo, nie ma w polskiej lidze drugiego wysokiego gracza, który tak dobrze dzieliłby się z piłką. Cóż, gramy tym, co mamy. Najbliższy mecz już w środę, na pewno zagramy z Czarnymi o zwycięstwo i postaramy się awansować do finałowego turnieju we Wrocławiu - kończy Bogicević.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Kontrakt z Keithem Clantonem rozwiązany  

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×