W środę poznaliśmy drużyny, które zmierzą się w Final Four Pucharu Polski w koszykówce kobiet. Awansowały zespoły: Basket ROW Rybnik i King Wilki Morskie Szczecin. Co ciekawe od początku pewne swojego miejsca na tym etapie były już euroligowe ekipy: CCC Polkowice i Wisła Can Pack Kraków. Sprawia to, że wszystkie drużyny szczebla centralnego walczyły jedynie o dwa miejsca w turnieju finałowym.
Spotkania pucharowe zdecydowanie różnią się od pojedynków ligowych. Drużyny wystawiają w tych rozgrywkach rezerwowe składy, często oparte na nastoletnich zawodniczkach. Na dodatek czasami po spotkaniach w lepszych humorach opuszczają halę koszykarki przegranego zespołu. Natomiast zawodniczki, które osiągnęły zwycięstwo są niezadowolone. Awans do kolejnej rundy nie przynosi splendoru, oznacza natomiast dla klubów spore wydatki finansowe, co pogarsza i tak już kiepską sytuację wielu z nich. Czy jest więc sens rozgrywać takie zawody?
- Tylko w Polsce ten puchar nie jest ważny. Popatrzmy na Puchar Króla w Hiszpanii, czy w męskiej, czy żeńskiej koszykówce. Podobnie jest w byłej Jugosławii. Trzeba znaleźć jakiś inny sposób. Niektórzy trenerzy prowadząc nawet różnicą 50 punktów grają cały czas wąskim składem. Trzeba dać szansę młodym. Nie wiem czy akurat w meczach pucharowych, ale to już decyzja PZKosz. Muszą oni znaleźć pomysł na formułę tych rozgrywek- odpowiedział nam Elmedin Omanić, trener toruńskiej Energi.
Podobnego zdania jest również , który jest trenerem jednej z drużyn, które zmierzą się w Final Four Pucharu Polski. Dla niego te rozgrywki są szansą głównie dla młodych koszykarek. Takim był chociażby ostatni pojedynek z , który po dwóch dogrywkach został wygrany przez Wilczyce 70:69. - Mecz odbył się towarzysko. Wygraliśmy po dwóch dogrywkach. Jest to okazja żeby pograły sobie tak młode zawodniczki jak Kaja Darnikowska. W sezonie nie mają one zbyt wielu możliwości na pokazanie, w tych rozgrywkach mogą - stwierdził były szkoleniowiec reprezentacji Polski.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!