Kołobrzeżanie w tym tygodniu zgłosili się z prośbą o przełożenie tego pojedynku na niedzielę. Działacze argumentowali to tym, że mają problemy z dostępnością hali. Początkowo władze Trefla i sztab szkoleniowy nie był zachwycony tą prośbą, ale ostatecznie obie strony doszły do porozumienia.
- Żadna zmiana terminu nie jest na rękę i to z dwóch powodów. Po pierwsze, to zawsze wytrąca nieco drużynę z cyklu treningowego, który sztab szkoleniowy sobie zakłada. Mam tego świadomość, że ta zmiana terminu nawet o jeden dzień ma znaczenie, bo wszystko co drużyna robi jest rozpisane na tygodnie, czy poszczególnie dni - mówi Andrzej Dolny, prezes Trefla, który nie ukrywa, że ta zmiana terminu pokrzyżowała także plany... kibicom sopockiego zespołu.
- My także z szacunkiem odnosimy się do tego, że ludzie planują sobie kalendarze i to zawsze jest bardzo niefortunne. W momencie kiedy ostatecznie udało się potwierdzić ten termin to w ciągu 15 minut poinformowaliśmy nasz klub kibica, że taka zmiana ma miejsce - zaznacza prezes Dolny. Co ciekawe klub z Sopotu proponował drużynie z Kołobrzegu rozegranie tego spotkania w Trójmieście.
- Kotwica ma swoje problemy i czasami trzeba po prostu wykazać się empatią. Mogliśmy sztywno trzymać się swego stanowiska, ale pewnie byłoby to związane z jakimś karami finansowymi dla Kotwicy, ale tego ostatecznie nie zrobiliśmy, nawet ze stratą dla siebie, chociaż proponowaliśmy Kotwicy różne rozwiązania - nawet rozegranie meczu w Sopocie. Byliśmy do tego gotowi - podkreśla Andrzej Dolny.