Trefl nie dał się zaskoczyć Kotwicy

Faworyzowani goście nie zawiedli i bez większych problemów ograli Kotwicę Kołobrzeg 72:59. Najlepszym strzelcem Trefla był Adam Waczyński, który zdobył 16 punktów.

W pierwszej rundzie sopocianie zdemolowali prowadzoną wówczas przez Dariusza Szczubiała drużynę. Również na parkiecie w Kołobrzegu to Trefl Sopot był zdecydowanym faworytem. Gospodarze przed tym meczem mieli na koncie zaledwie trzy zwycięstwa i nic nie zapowiadało tego, że po niedzielnej potyczce się to zmieni. Na niekorzyść kołobrzeżan działał także fakt, że w ich składzie zabrakło jednego z liderów - Karrona Johnsona. Warto odnotować, że w zespole goście zadebiutował Simas Buterlevicius.

Pierwsza minuty spotkania były bardzo nerwowe, a drużyny raziły nieskutecznością. Dość powiedzieć, że Kotwica Kołobrzeg po sześciu minutach gry miała na swoim koncie... pięć punktów. Trefl z każdą chwilą zwiększał swoją przewagę. Po rzucie Pawła Leończyka gracze Dariusa Maskoliunasa prowadzili 17:9. Czarodzieje z Wydm starali się utrzymać kontakt z rywalem, ale goście pewnie prowadzili grę i po punktach Krzysztofa Roszyka objęli najwyższe w meczu, bo 10 punktowe prowadzenie - 26:16.

W zespole trenera Tomasza Mrożka wyróżniał się Jordan Callahan, dla którego był to prawdopodobnie ostatni występ w barwach Kotwicy. Pod koniec pierwszej połowy to właśnie on dał swoim kolegom sygnał do ataku. Po trójce Amerykanina Kotwica przegrywała tylko punktem. Dość niepodziewanie gra się wyrównała i to stawiani na straconej pozycji kołobrzeżanie doszli do głosu. Po 20 minutach wciąż prowadził Trefl, ale już tylko 38:34.

Trefl nie dał się zaskoczyć i odniósł kolejne zwycięstwo
Trefl nie dał się zaskoczyć i odniósł kolejne zwycięstwo

Obraz gry po przerwie nie uległ zmianie. Trefl nie był w stanie wypracować większej przewagi. Po akcji Rafała Bigusa w 26 minucie gry Kotwica po raz pierwszy wyszła na prowadzenie - 43:42. Od tego momentu gospodarze stanęli. Trefl zdobył kilka punktów z rzędu i znów przejął inicjatywę. Przed ostatnią kwartą gracze Maskoliunasa prowadzili 53:45. Kotwica próbowała jeszcze wrócić do gry, ale sopocianie nie dali się zaskoczyć. Ostatecznie Trefl wygrał z Kotwicą 72:59.

Najwięcej punktów dla zwycięzców zdobył Adam Waczyński, który rzucił 16 oczek. Po stronie Kotwicy na wyróżnienie zasłużył Jordan Callahan, zdobywca 23 oczek i Terrell Parks, który zdobył 12 punktów i zebrał aż 17 piłek . Gospodarze grali zaledwie szóstką graczy. Na parkiecie nie pojawili się m.in. Wojciech Złoty i Marek Piechowicz.

Po wygranej w Kołobrzegu Trefl legitymuje się bilansem 14-4. Czarodzieje z Wydm z fatalnym bilansem 3-15 są czerwoną latarnią ligi.

Kotwica Kołobrzeg - Trefl Sopot  59:72 (12:19, 22:19,11:15,14:19)
Kotwica:

Callahan 23, Parks 12, Bigus 9, Arabas 9, Ciechociński 6,  Lasota 0.
Trefl: 

Waczyński 16, Leończyk 15, Brembly 12, Buterlevicius 12, Nicholson 12, Vasilliauskas 3, Roszyk 2, Michalak 0, Jeter 0, Stefański 0.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (13)
avatar
basket_tbg
17.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kotwica sięgnęła dna i to nie tylko pod względem koszykarskim i organizacyjnym, ale również kibicowskim. Świadczy o tym chociażby wczorajsze zajście po meczu, gdzie odgrażano się najwierniejsze Czytaj całość
Lektor
17.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Niestety kosz zaczyna umierać. Brak sukcesów reprezentacji. Słaba postawa Stelmetu w Eurolidze i kompromitacja polskich drużyn w pucharach.
Do tego afery, które są za wszelką cenne chowane pod
Czytaj całość
dante89
16.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
O zaskoczeniu mowy być nie mogło. Dla Trefla wygrana w tym meczu po prostu była obowiązkiem. Kotwica była blisko dna już dawno, ale teraz to już kompletnie sięgnęła tego poziomu i niestety obaw Czytaj całość
avatar
QKNN
16.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W tygodniu prawdopodobnie do zespołu dołączy dwóch amerykańskich rozgrywających oraz polak na pozycje 4. 
avatar
soczystybanan
16.02.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Biedna Kotwica... Callahan i Arabas 40 minut.... Grali tylko szóstką... :(