Mirosław Lisztwan: Uniks zagrał perfekcyjnie w obronie i w ataku

Drużyna Uniksu Kazań w spotkaniu rewanżowym pierwszej rundy kwalifikacji do Pucharu Europy rozgromiła ekipę Energi Czarnych Słupsk 89:50. Ta wygrana pozwoliła zespołowi z Kazania odrobić wszystkie straty z poprzedniego meczu i w rezultacie awansować do dalszej fazy rozgrywek.

Koszykarzom ze Słupska brakowało przede wszystkim skuteczności. Wynikało to jednak głównie ze znakomitej postawy rywala w obronie, przez co polski team popełniał wręcz kosmiczną ilość błędów. W całym meczu Czarni zanotowali aż 24 straty. - Po pierwsze wielkie gratulacje dla Uniksu. Oni byli dzisiaj lepsi, perfekcyjni zarówno w obronie jak i w ataku. W poprzednim spotkaniu pokazaliśmy dobrą koszykówkę. Nie jesteśmy obecnie w dobrej formie sportowej z powody zmęczenia. Życzę Uniksowi samych zwycięstw - powiedział Mirosław Lisztwan.

W pierwszym spotkaniu koszykarze ze Słupska zagrali jak drużyna. W rewanżu ciężar zdobywania punktów wziął na siebie Jason Straight. Był to zresztą jedyny zawodnik, który przekroczył w szeregach polskiego teamu dwucyfrową liczbę punktów. - Ten mecz poważnie różnił się od tego rozgrywanego w Polsce. Uniks prezentował się lepiej w obronie, w ataku oraz rzutach 3-punktowych. Oni wygrali zasłużenie. Moje gratulacje - powiedział po spotkaniu Paweł Malesa.

Uniks już w pierwszych 10 minutach niemalże w całości zdołał zniwelować straty z poprzedniego pojedynku. Teraz rosyjski team zmierzy się z Hapoelem Jerozolima. Jeżeli w tym pojedynku drużyna z Kazania odniesie zwycięstwo, otrzyma prawo do gry w Pucharze Europy. - Jestem bardzo zadowolony ze zwycięstwa w tym spotkaniu. Mamy szansę zagrać w Pucharze Europy. Pokazaliśmy dzisiaj dobrą, kombinacyjną grę. Mogliśmy odpocząć przed tym meczem i dlatego wygraliśmy. Gratulacje dla moich chłopaków. To był doskonały mecz. Jestem bardzo zadowolony - skomentował Aco Petrović, szkoleniowiec teamu z Kazania.

Kolejny raz w szeregach Uniksu z bardzo dobrej strony zaprezentował się Vladimir Veremeenko. Środkowy rosyjskiej ekipy nie miał sobie równych w walce na tablicach. Zebrał on łącznie 11 piłek, a do tego dorzucił jeszcze 14 punktów. - Byliśmy lepsi, bo po pierwsze bardzo pragnęliśmy wygrać, po drugie wszyscy zawodnicy pamiętali, że jest to bardzo ważny mecz i nie możemy go po prostu przegrać - wyjawił Veremeenko.

Źródło artykułu: