Allie Quigley: Od drugiej kwarty zaczęło dziać się źle

Wisła Can Pack Kraków przegrała bardzo ważny dla siebie mecz w Orenburgu. Tylko początek wypadł po jej myśli. Potem inicjatywę zdecydowanie przejęły faworytki miejscowej publiczności.

Pierwsze minuty rzeczywiście dawały duże powody do optymizmu. Wiślaczki walczyły agresywnie i skutecznie. Zaskoczone Rosjanki podczas tamtych fragmentów zostały całkowicie przyćmione. Ciężar poczynań ofensywnych krakowskiego zespołu przejęły właściwie wszystkie zawodniczki, co tym bardziej utrudniało ich powstrzymanie. - Wystartowałyśmy naprawdę dobrze, lecz nie poszłyśmy za ciosem, nie realizowałyśmy dalej założonego planu - mówi Allie Quigley, autorka 16 "oczek".

Nadieżda Orenburg mimo starań Allie Quigley okazała się lepsza od krakowskiej Wisły
Nadieżda Orenburg mimo starań Allie Quigley okazała się lepsza od krakowskiej Wisły

Osiągniętą przewagę drużyna gości wytraciła jeszcze przed przerwą. Nadieżda mocniej nacisnęła, a ponadto zastosowała znacznie twardszą obronę, co praktycznie zastopowało wicemistrzynie Polski. - Od drugiej kwarty zaczęło dziać się źle. Czułyśmy jakbyśmy były nagle poza grą. Do tego doszły zbiórki - wspomina węgierska obwodowa.

W tym ostatnim aspekcie dało się zaobserwować ogromną różnicę. Gospodynie zebrały aż 21 piłek więcej. Między innymi dzięki temu zdominowały boiskowe wydarzenia i po zmianie stron pozbawiły Białą Gwiazdę wszelkich złudzeń.

Trzeba sobie jasno powiedzieć, że zdobywając łącznie zaledwie nieco ponad 50 punktów nie można wygrać starcia z tak mocnym rywalem. Podopieczne Stefana Svitka  muszą więc dołożyć starań, aby odnieść triumf w przyszłym tygodniu, gdy pod Wawel przyjedzie Basket Lattes Montpellier.

Zanim jednak nastanie kolejna środa wicemistrzynie Polski stoczą wyjazdowy bój w Polkowicach.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Komentarze (0)