Jakub Karolak: Drugą część meczu rozpoczęliśmy rozkojarzeni

W piątkowy wieczór PGE Turów Zgorzelec nie bez problemów i po bardzo ciekawym spotkaniu pokonał Rosę Radom 68:65. Początkowo mecz jednak nie zapowiadał tak wielkich emocji.

Podopieczni Miodraga Rajkovica swoje kolejne ligowe starcie rozpoczęli w imponującym stylu. Gospodarze w pewnym momencie prowadzili 34:8 i tak naprawdę nikt nie spodziewał się nerwów na koniec. Wojciech Kamiński nie potrafił znaleźć sposobu na Damiana Kuliga, który szybko zdobył 10 punktów, przygraniczna ekipa notowała także sporo zbiórek w ataku. Zaskakująco skuteczny był również Jakub Karolak, który w całym pojedynku rozegrał prawie 23 minuty, grając na świetnej skuteczności. Był to jeden z lepszych występów 21-latka w trwających rozgrywkach.

- Rosa to naprawdę trudny rywal - przyznaje Karolak. - Każde z trzech ostatnich spotkań, które z nimi rozegraliśmy było naprawdę stosunkowo trudne. O mojej dyspozycji nie ma co tu mówić, bo najważniejsze, że udało się wygrać. Cieszę się jednak, że pomogłem w odniesieniu zwycięstwa - dodaje.

Jakub Karolak był jednym z liderów Turowa w meczu z Rosą Radom
Jakub Karolak był jednym z liderów Turowa w meczu z Rosą Radom

Druga część widowiska przybrała kompletnie niespodziewany scenariusz. Role się odwróciły i to wyłącznie goście zaczęli dominować na parkiecie. Radomianie nagle zaczęli grać skutecznie, a trafiali w szczególności Łukasz Majewski i Jakub Dłoniak, którzy byli najlepszymi strzelcami swojej drużyny na koniec pojedynku. Mało zabrakło, aby doszło do dużej niespodzianki.

-  Po bardzo dobrej pierwszej połowie, drugą część meczu rozpoczęliśmy rozkojarzeni, a Rosa nie miała nic do stracenia - mówi zawodnik obwodowy Turowa. - Mecze kiedy prowadzi się taką różnicą do przerwy są trudne, bo albo dogoni się rywala albo nie. Radomianom zaczęło wpadać, a my nie potrafiliśmy wykorzystać swoich sytuacji - wspomina gracz ze Zgorzelca.

Koszykarze Miodraga Rajkovica zadowoleni mogą być z gry przeciwko Korie Luciousowi. Amerykanin jest najważniejszym ogniwem w szeregach radomian, lecz tym razem zawiódł. Filigranowy rozgrywający co prawda zdobył 13 punktów, jednak na fatalnej skuteczności. Ponadto w całym spotkaniu zanotował zaledwie jedną asystę.

- Bardzo dobrze, że udało nam się zatrzymać Lociuosa, bo wiadomo, że jest on prawdziwym mózgiem Rosy - twierdzi Jakub Karolak. - Wiadomo jednak, że nigdy nie da się upilnować wszystkich. Jeden rzuci więcej w jednym meczu, w drugim mniej. Liczy się to, że wygraliśmy - kończy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: