Marcin Gortat przebywał na parkiecie aż 41 minut. W tym czasie trafił siedem z 12 prób z gry oraz oba rzuty wolne. Dało to w sumie 16 punktów, co było trzecim wynikiem w zespole Czarodziei. Polak zapisał na swoim koncie również osiem zbiórek, trzy asysty oraz przechwyt, przerywając tym samym serię siedmiu kolejnych double-double. Skuteczniejsi od łodzianina byli tylko John Wall i Bradley Beal, którzy zdobyli odpowiednio 23 i 21 punktów.
Po sześciu wygranych z rzędu Wizards musieli uznać wyższość Niedźwiadków z Memphis, którzy od drugiej kwarty rzucali na kapitalnej, 60 proc. skuteczności. Goście mieli nawet 19 punktów przewagi w ostatniej kwarcie, lecz kanonada trójek Wizards zmniejszyła deficyt nawet do dwóch oczek. Kluczową trójkę trafił jednak Tayshaun Prince, który z 21 punktami okazał się bohaterem Grizz.
- Musimy grać na wysokim poziomie i rywalizować przez całe spotkanie, a nie czekać na ostatnie pięć minut - powiedział Trevor Ariza, zdobywca 15 punktów dla Wizards.
Mimo porażki Wizards z bilansem 31-29 nadal zajmują 5. lokatę na Wschodzie.
Washington Wizards - Memphis Grizzlies 104:110 (20:20, 25:30, 19:29, 40:31)
(Wall 23, Beal 21, Gortat 16 - Prince 21, Conley 20, Randolph 16)
Pozostałe mecze:
61 punktów LeBrona Jamesa! Mistrz NBA i MVP poprzednich finałów ustanowił rekord kariery i rekord klubu z Florydy. "LBJ" miał 22/33 z gry, trafiając pierwsze osiem trójek. Lider Miami zapisał na swoim koncie także siedem zbiórek i pięć asyst, a Żar pokonał Charlotte Bobcats 124:107.
- Człowiek z góry dał mi niesamowitą możliwość uprawiania koszykówki. Staram się to wykorzystywać każdego dnia. Nie byłoby tego wszystkiego bez zaufania ze strony kolegów i sztabu trenerskiego - powiedział James, który w marcu 2005 roku zdobył 56 punktów.
Do przerwy James miał 24 punkty, a w samej trzeciej kwarcie zdobył ich aż 25. Tym samym przyćmił świetny mecz Ala Jeffersona, który dla Bobcats wywalczył 38 punktów i 19 zbiórek.
Heat wygrali ósmy mecz z rzędu i z bilansem 43-14 są wiceliderami na Wschodzie.
Szalony mecz w Denver. Nuggets przegrali z Timberwolves 128:132, głównie dzięki Kevinowi Love, który zanotował 50. w sezonie double-double! Lider Leśnych Wilków do 33 punktów dołożył również 19 zbiórek.
Z kolei 44. double-double w bieżących rozgrywkach zanotował Andre Drummond z Detroit Pistons. Podkoszowy Tłoków miał 17 punktów i aż 26 zbiórek, co jest jego rekordem życiowym. Pistons pokonali Knicks 96:85 mimo 28 punktów Carmelo Anthony'ego.
Wyniki:
Brooklyn Nets - Chicago Bulls 96:80
(Williams 20, Johnson 19, Pierce 14 - Augustin 16, Butler 13, Gibson 12)
Detroit Pistons - New York Knicks 96:85
(Drummond 17, Stuckey 16, Bynum 16 - Anthony 28, Stoudemire 22, Smith 16)
Miami Heat - Charlotte Bobcats 124:107
(James 61, Bosh 15, Douglas 10 - Jefferson 38, Douglas-Roberts 12, Tolliver 12)
Milwaukee Bucks - Utah Jazz 114:88
(Ilyasova 31, Paczulia 14, Sessions 14 - Kanter 27, Hayward 20, Burks 12)
Denver Nuggets - Minnesota Timberwolves 128:132
(Lawson 31, Chandler 25, Faried 22 - Love 33, Martin 22, Brewer 16)
Portland Trail Blazers - Los Angeles Lakers 106:107
(Aldridge 21, Lillard 20, Lopez 19 - Gasol 22, Meeks 21, Johnson 14)
Sacramento Kings - New Orleans Pelicans 96:89
(Cousins 23, Thomas 22, Gay 14 - Evans 27, Roberts 15, Davis 13)
- kogo mógł mieć na myśli LBJ w cytowanej wypowiedzi?
W grudniu tego roku obchodzi 30!!!
A swoją drogą ciekawe ile on jeszcze lat może grać na tak wysokim poziomie?