Czym więcej pieniędzy na koncie, tym więcej kłopotów. W maju 1989 roku brat Sir Charlesa, Darryl, został aresztowany i oskarżony o handel kokainą w pobliżu szkoły w Leeds. Groził mu minimalnie pięcioletni pobyt w więzieniu. - Kocham swojego brata, ale powiedziałem mu, że jeśli jest winny, to powinien zniknąć z naszego życia na zawsze. Będzie moim bratem już tylko z nazwy. Poważnie - mówił gwiazdor Siedemdziesiątek Szóstek. - Nie mam szacunku do nikogo, kto ma coś wspólnego z narkotykami. Oznajmiłem mu, że jeśli oskarżenie okaże się słuszne, to powinien trafić za kratki na długi czas. Może trzask zamykających się drzwi celi przemówi mu do rozsądku.
W sezonie 1989/90 76ers zanotowali olbrzymi progres w porównaniu do poprzednich rozgrywek. Drużyna z Filadelfii w kampanii zasadniczej uzyskała bilans 53-29, co było trzecim wynikiem w Konferencji Wschodniej. Oprócz Charlesa Barkleya trzon ekipy prowadzonej przez Jima Lynama stanowili Hersey Hawkins, Johnny Dawkins, Mike Gminski, Rick Mahorn oraz Ron Anderson. Urodzony w Leeds koszykarz notował średnio 25,2 punktu, 11,5 zbiórki i 3,9 asysty. Za swoją znakomitą postawę po raz kolejny znalazł się w pierwszej piątce NBA, a także wystąpił w Meczu Gwiazd. Siedemdziesiątki Szóstki w pierwszej rundzie play-off's wyeliminowały 3-2 Cleveland Cavaliers, lecz w kolejnej nie sprostały już Michaelowi Jordanowi i jego Chicago Bulls, ulegając aż 1-4. Mecz numer pięć był najgorszym występem Sir Charlesa w całej serii. Gracz teamu z Pensylwanii zdobył 17 punktów, a z tablic zebrał 13 piłek, ale dzięki dobrej obronie Byków zdołał oddać zaledwie dziesięć prób z pola. - Pokonał nas po prostu lepszy zespół - komentował lider 76ers. - Mieliśmy dużo szczęścia, że wyeliminowaliśmy Cleveland. Nie chcę opowiadać o żadnych złudzeniach. Myślę, że powinniśmy cieszyć się z tego, co osiągnęliśmy.
Kolejny regular season nie był już tak udany dla ekipy z Filadelfii. Zespół wygrał tylko 44 z 82 spotkań, co dało dopiero piąte miejsce na Wschodzie. W play-off's drużynie pod wodzą Jima Lynama poszło niemal tak samo jak w poprzednich rozgrywkach. Sir Charles i spółka najpierw odprawili z kwitkiem 3-0 Milwaukee Bucks, a następnie ponownie zderzyli się z chicagowskim walcem, znów przegrywając 1-4. W ostatnim meczu serii, wygranym przez Byki 100-95, Barkley zagrał o niebo lepiej niż rok wcześniej, zdobywając 30 "oczek" i zbierając z tablic 7 piłek, ale Michael Jordan po raz kolejny go przyćmił (38 punktów i 19 zbiórek). MJ w kampanii 1990/91 sięgnął po swój pierwszy tytuł mistrzowski, a Sir Charles coraz poważniej zaczął się zastanawiać nad przejściem do zespołu, który będzie się na poważnie liczył w walce o najwyższe cele. Lata mijały, stan konta się zgadzał, więc przyszedł czas na realizację sportowych marzeń.
Barkley rozgrywki 1990/91 znów zakończył jako jeden z najlepszych w lidze pod względem indywidualnym. Średnie 27,6 punktu, 10,1 zbiórki oraz 4,2 asysty robiły piorunujące wrażenie. Oczywiście nie mogło go zabraknąć w pierwszej piątce NBA i podczas lutowego Meczu Gwiazd, rozgrywanego tym razem w Charlotte. Startowe piątki obu zespołów wyglądały imponująco. Ze strony Wschodu oprócz Sir Charlesa podstawowymi zawodnikami byli Michael Jordan, Patrick Ewing, Bernard King i Joe Dumars, a pierwszą piątkę Zachodu stanowili Karl Malone, Magic Johnson, Chris Mullin, Kevin Johnson oraz David Robinson. All-Star Game jak na typowo pokazowe widowisko okazało się tym razem niezwykle zaciętym starciem z dramatyczną końcówką. Ostatecznie los uśmiechnął się do teamu Konferencji Wschodniej, który triumfował 116-114. Najlepszym strzelcem zwycięzców z 26 "oczkami" na koncie był MJ, lecz największe wrażenie na obserwatorach wywarł Charles Barkley, który zdobył wprawdzie o 9 punktów mniej, ale na tablicach zdemolował swojego kolegę z drużyny aż 22-5, czym wyrównał rekord All-Star Game należący od 1967 roku do Wilta Chamberlaina. Po syrenie kończącej spotkanie z dumą odebrał statuetkę MVP. - Chciałbym podziękować wszystkim za tę nagrodę - mówił. - Dziękuję również Bogu, że umożliwił mi zostanie graczem NBA. Cieszę się, iż mogłem wziąć udział w tym meczu. Postawa zawodnika Philadelphii 76ers w Charlotte imponowała tym bardziej, że od pewnego czasu zmagał się on z dość poważnym urazem stopy. - Nie chcę już o tym mówić. Będzie mnie bolało, ale mam zamiar grać.
7 listopada 1991 roku Magic Johnson ogłosił, że jest zakażony wirusem HIV i z tego powodu przechodzi na sportową emeryturę. Zawodnik Los Angeles Lakers uważany był za jednego z najlepszych w historii dyscypliny, więc jego oświadczenie wywołało ogromne poruszenie nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale i na całym świecie. W tym samym czasie walkę z AIDS przegrywał lider formacji Queen, Freddie Mercury, wobec czego zastanawiano się tylko, kiedy to samo spotka Magica. Po pamiętnej All-Star Game w Charlotte Johnson narzekał trochę na postawę Sir Charlesa, który lubił postępować nieczysto wobec przeciwników, ale gdy ktoś twardo bronił przeciwko niemu, to od razu biegł z pretensjami do arbitra. Dziewięć miesięcy później wszelkie małe nieporozumienia nie miały już jednak znaczenia. Zawodnik Siedemdziesiątek Szóstek cenił nieprzeciętne umiejętności kolegi i by oddać mu hołd, postanowił w sezonie 1991/92 występować z "32" na koszulce. Otrzymał na to specjalną zgodę Billy'ego Cunnighama, gdyż władze 76ers na jego cześć zastrzegły wcześniej ten numer. - Nie robię tego, żeby zwrócić na siebie uwagę. To prywatna sprawa pomiędzy nami dwoma - komentował. - Robię to tylko na rok i w następnym sezonie wrócę do "34", bo lubię swój numer. Zadzwoniłem do Billy'ego, a on był bardzo pomocny. Powiedział, że nie ma żadnego problemu.
[nextpage]
Charles Barkley od początku swojego pobytu w Filadelfii był bardzo charakternym zawodnikiem, ale z czasem zaczął przekraczać granice dobrego smaku. W kwietniu 1990 roku otrzymał karę 50 tysięcy "zielonych" za wdanie się w bójkę z graczem Detroit Pistons - Billem Laimbeerem. W marcu 1991 roku zwyzywał w szatni trenera Jima Lynama, za co zapłacił 5 tysięcy dolarów grzywny. Dwa tygodnie później plucie w trybuny hali w New Jersey kosztowało go 10 "kawałków". Na początku rozgrywek 1991/92 stwierdził natomiast, iż 76ers trzymają w zespole rezerwowego centra Dave'a Hoppena tylko dlatego, żeby uniknąć posiadania drużyny złożonej wyłącznie z czarnoskórych zawodników. Wielkie kontrowersje wzbudziła również jego autobiografia, spisana przez Roya S. Johnsona. Lider Siedemdziesiątek Szóstek skrytykował w niej wielu kumpli z zespołu oraz właściciela 76ers - Harolda Katza. Sir Charles bronił się później, że został... błędnie zacytowany. Czara goryczy została przelana pod koniec grudnia 1991, gdy niesforny koszykarz został aresztowany w hotelu Hyatt w Milwaukee pod zarzutem pobicia. Po słabym meczu przeciwko Bucks zawodnik udał się do pobliskiego baru, który opuścił około godziny 2:30 nad ranem. Wracając do hotelu od idącego za nim z grupką przyjaciół typka usłyszał nagle: - Hej, Barkley, słyszałem że jesteś najgorszym zawodnikiem w całej NBA! Według zeznań mężczyzny Sir Charles rzucił się na niego z pięściami i uderzył z całej siły w nos. Koszykarz twierdził natomiast, że działał w obronie własnej. Sprawą zajęła się prokuratura, a gracz 76ers opuścił areszt po wpłaceniu kaucji w wysokości 500 dolarów.
Na początku lutego 1992 roku Siedemdziesiątki Szóstki legitymowały się słabym bilansem 23-24. Pomimo tego ich lider zdobył uznanie fanów i znalazł się w pierwsze piątce Wschodu na All-Star Game. To jednak nie nim, czy nawet na Michaelu Jordanie miała być skupiona uwaga publiczności oraz mediów. Nominację do występu otrzymał również przebywający na sportowej emeryturze Magic Johnson. Ewentualny występ zakażonego wirusem HIV gwiazdora wzbudzał wiele kontrowersji, gdyż niektórzy zawodnicy w obawie o własne zdrowie nie chcieli przebywać z nim na parkiecie. - Zastanawiałem się czy nie chwycić za słuchawkę, zadzwonić do Magica i powiedzieć mu, że nie powinien grać w tym meczu - mówił Barkley. - Ale to jego decyzja. Dla mnie udział w Meczu Gwiazd to nagroda za świetną postawę w pierwszej części sezonu. Gracze tacy jak Dikembe Mutombo, Jeff Hornacek czy Dan Majerle po raz pierwszy zostali nominowani, a teraz będą w cieniu tego wszystkiego. To trochę niesprawiedliwe, ale jestem w stanie to zrozumieć. Media robią to, co zwykle. Mają newsa i starają się wycisnąć go jak cytrynę. Pytanie czy Magic powinien grać to jedno z tych, na które nie ma dobrej odpowiedzi. On zrobi po prostu to, co uważa za słuszne. Nie sądzę, żeby jeden mecz miał zły wpływ na jego zdrowie. Johnson dużo biegał i ćwiczył na siłowni. Starał się uświadamiać ludzi w temacie AIDS, ale to początkowo nie przynosiło efektów. Powstała jedynie kłótnia o to, czy powinien grać, czy nie. Usłyszał na swój temat wiele negatywnych opinii. Byli koledzy z drużyny, A.C. Green i Bryon Scott, zwrócili się przeciwko niemu. - Magic tego nie potrzebuje i uważam, że na to nie zasłużył - dodał Sir Charles. Johnson ostatecznie wystąpił w All-Star Game 1992. Zachód rozgromił Wschód 153:113, a on uzbierał 29 punktów, 9 asyst oraz 5 zbiórek, dzięki czemu otrzymał statuetkę MVP spotkania. Barkley z 12 "oczkami" i 9 zebranymi piłkami mógł jedynie bić brawo starszemu koledze.
Kampanię 1991/92 Siedemdziesiątki Szóstki zakończyły na minusie, notując słaby bilans 35-47. O play-off's mogły tylko pomarzyć. Sir Charles był niekwestionowanym liderem teamu z Pensylwanii w punktach (23,1) oraz zbiórkach (11,1), dzięki czemu znalazł się w drugiej piątce NBA. Drużyna jednak przegrywała, a on sam zaczął sprawiać coraz więcej problemów i zachowywać się tak, jakby nie chciał już dłużej być częścią ekipy 76ers. W związku z zaistniałymi okolicznościami w połowie czerwca 1992 roku został oddany do Phoenix Suns w zamian za Tima Perry'ego, Jeffa Hornacka oraz Andrew Langa. - Pewnie, że chciałbym mieć w drużynie Charlesa Barkleya, jeśli atmosfera w zespole byłaby w porządku - komentował Doug Moe, nowy szkoleniowiec Siedemdziesiątek Szóstek. - Jeszcze kilka lat temu sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Barkley był inny. Doszliśmy do pewnych wniosków i uznaliśmy, że Charles był nieszczęśliwy w Filadelfii.
Właściciel 76ers, Harold Katz, uważał iż pozbycie się Barkleya tchnie w jego drużynę nowego ducha: - Wiele problemów przyczyniło się do tego, że w minionym sezonie wygraliśmy zaledwie 35 spotkań. Zawodnicy powinni lubić się nawzajem i chcieć razem pracować. U nas tego brakowało. Z gwiazdorem Barkleyem w składzie odnieśliśmy tylko 35 zwycięstw i nie mam wątpliwości, że w najbliższych rozgrywkach będzie lepiej.
Sir Charles w zespole Philadelphii 76ers spędził osiem sezonów i pomimo braku tytułu mistrzowskiego zapracował sobie przez ten czas na status legendy. Fani ekipy ze stanu Pensylwania oprócz jego widocznej nadwagi zapamiętali również niesamowitą skoczność oraz skuteczność z niemal każdego miejsca na boisku. Zwany "Wielką Górą Zbiórek" koszykarz odchodził z teamu Siedemdziesiątek Szóstek będąc w czołówce najlepiej punktujących, zbierających oraz asystujących graczy w historii organizacji. Do kosza trafiał z genialną skutecznością 57 procent. - To dla mnie bardzo trudna chwila - powiedział na odchodne. - Nie wiem nawet, czy jestem szczęśliwy, smutny, czy może jest mi to obojętne. Taki jest biznes. Zawsze podobało mi się w Filadelfii. Fani traktowali mnie z szacunkiem. Ludźmi, którzy mnie nie lubili, w ogóle się nie przejmuję.
Koniec części piątej. Kolejna już w najbliższy piątek.
Specjalne podziękowania dla Steve'a Lipofsky'ego, oficjalnego fotografa Boston Celtics w latach 1981-2003 oraz twórcy serwisu Basketballphoto.com, za udostępnienie zdjęć wykorzystanych w artykule.
Bibliografia: Philadelphia Daily News, The Philadelphia Inquirer, Charles Barkley - I May Be Wrong but I Doubt It, basketball-reference.com.
Poprzednie części:
Charles Barkley - wariat z Alabamy cz. I
Charles Barkley - wariat z Alabamy cz. II
Charles Barkley - wariat z Alabamy cz. III
Charles Barkley - wariat z Alabamy cz. IV
przeczytałeś "moje" pod poprzed Czytaj całość