Po zwycięstwie podopiecznych Wojciecha Kamińskiego nad Asseco Gdynia wydawało się, że mogą być oni niemal pewni pierwszej "szóstki". Niespodziewana wygrana AZS-u ze Stelmetem zmieniła jednak tę sytuację. - Skomplikowała najbardziej dla nas - przekonuje Jakub Zalewski. - Ale też 4 kolejki przed końcem rundy zasadniczej nie można liczyć tylko na błędy przeciwników - podkreśla.
Przegrana któregoś z zespołów oddali jeden z nich od pewnego już udziału w fazie play-off. - Żadna z drużyn nie może sobie pozwolić na porażkę - przyznaje rzucający. W dwóch ostatnich seriach gier klub z Mazowsza czeka teoretycznie trudniejsze zadanie - we własnej hali podejmie przeciwników z Sopotu i Włocławka, zaś podopieczni Gaspera Okorna zmierzą się z Czarnymi i Śląskiem.
W ostatnich dniach szeregi koszalinian wzmocnił Krzysztof Szubarga, powracający do kraju z ligi ukraińskiej. - To na pewno dodatkowa siła po stronie AZS-u, doświadczony gracz - mówi Zalewski, dodając po chwili: - My musimy się skupić na własnej grze.
Do niedzielnego boju Rosa przystąpi w najsilniejszym zestawieniu, choć jeszcze nie tak dawno nie wydawało się to tak oczywiste. - Wszyscy jesteśmy zdrowi, trenowalismy cały tydzień w pełnym składzie. Moglismy zrobić na spokojnie cały cykl treningowy - zaznacza 27-latek.
W poprzednią sobotę radomianie rozegrali zamknięty dla publiczności i dziennikarzy sparing ze Stabill Jeziorem. Zwyciężyli pewnie 97:83. Rzucający zdobył 19 punktów, trafiając trzykrotnie z dystansu, czym przypomniał o sobie trenerowi Kamińskiemu. - Ze względu na brak chłopaków, którzy pojechali na Mecz Gwiazd (Korie Lucious i Jakub Dłoniak-przyp. P.D.), dostałem więcej minut na parkiecie i dobrze mi się grało. Graliśmy też szybciej, co mi pasuje - nie ukrywa.
Spotkanie kontrolne z tarnobrzeżanami pozwoliło zachować odpowiedni rytm. - Zawsze mecz to co innego niż trening. Do tego te 2 tygodnie przerwy to dosyć dużo, a wiedzieliśmy, że przed nami ważny pojedynek. To rozwiązanie było więc bardzo dobre - kończy Zalewski.