Jordan Hulls: To wszystko przez senny początek

Anwil Włocławek już w pierwszej kwarcie wypracował sobie około 10 punktów przewagi i ostatecznie pokonał Energę Czarnych Słupsk 82:76. - Przespaliśmy początek spotkania - powiedział Jordan Hulls.

- Gdybyśmy zaczęli ten mecz inaczej, spokojniej, to wówczas moglibyśmy myśleć o korzystnym wyniku. A tak goniliśmy przez całe spotkanie, a Anwil przez całe spotkanie bronił właśnie tej przewagi, którą wypracował sobie na samym początku - powiedział na gorąco po meczu Anwil Włocławek - Energa Czarni Słupsk rzucający drużyny gości, Jordan Hulls.

Nim sobotnie spotkanie rozpoczęło się na dobre, włocławianie wygrywali już 11:0 dzięki świetnej postawie Deividasa Dulkysa, który sam zdobył osiem punktów oraz zaliczył asystę do Jordana Callahana. Po chwili było 13:2, a gdy przyjezdni zbliżyli się na pięć oczek (17:12), dwie celne trójki zaaplikował rywalom Piotr Pamuła i gospodarze zakończyli pierwszą kwartę, prowadząc 27:18.

Jordan Hulls nie miał w sobotę zbyt wielu powodów do radości
Jordan Hulls nie miał w sobotę zbyt wielu powodów do radości

W późniejszych fazach spotkania goście grali zdecydowanie lepiej, niż na początku, ale, tak jak powiedział Hulls, cały czas ciążyło na nich brzemię z pierwszej kwarty. Włocławianie spokojnie kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie i nawet gdy słupszczanie minimalizowali straty do trzech (38:35) czy pięciu (70:65) oczek, to i tak gospodarze każdorazowo byli w stanie się obronić.

- Nie zagraliśmy w tym samym rytmie przez 40 minut. To też jedna z przyczyn porażki. Anwil również miał wahania, ale w tle całego meczu prezentował się stabilniej. My jednak mieliśmy więcej momentów, w których nasza intensywność i skuteczność była po prostu słaba. Tak jak na początku. Myślę, że można powiedzieć, że przede wszystkim przegraliśmy przez senny początek - komentował Hulls.

Amerykanin grał dokładnie tak, jak cała drużyna - ups and down. Przez trzy kwarty zdobył tylko dwa punkty, ale w ostatniej odsłonie aż dziewięć, trafiając 4 z 8 rzutów z gry (ogółem 5/12) w tej części meczu.

- Zacząłem bardzo słabo ten mecz. Po prostu słabo. Nie wpadły mi dwa-trzy proste rzuty i gdzieś straciłem pewność siebie. Na szczęście później złapałem rytm i momentami czułem już, że gram bardzo płynnie. Niestety, to było za mało, by coś ugrać w tym meczu - dodał Amerykanin.

Energa Czarni są obecnie na 5. miejscu w lidze z dorobkiem 30 punktów. Porażka stawia jednak nad nimi bardzo duży znak zapytania w kontekście gry w górnej szóstce, wszak za swoimi plecami Czarne Pantery czują oddech aż czterech klubów: Rosy Radom (29 punktów, jeden mecz rozegrany mniej), Asseco Gdynia (29), Śląska Wrocław (29) i AZS Koszalin (28, jeden mecz rozegrany mniej).

- Nie ma wyjścia. Zostały nam dwa mecze do końca sezonu zasadniczego i chcąc zagrać w górnej szóstce, musimy je wygrać. Nie chcę takiej sytuacji, w której będziemy zdani na łaskę przeciwników i zależny od innych wyników - zakończył Hulls.

[b][url=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

[/url][/b]

Komentarze (0)