Milija Bogicević: Anwil jest tam, gdzie jego miejsce
- To dla nas wielka sprawa - awansować do górnej szóstki i fazy play-off. To tym samym pokazuje, że Anwil jest tam, gdzie jest jego miejsce, czyli w czołówce ligi - mówi trener Milija Bogicević.
Na spotkanie z Energą Czarnymi Słupsk we Włocławku wszyscy mobilizowali się wyjątkowo. Każdy z trenerów i koszykarzy zdawał sobie sprawę z tego, że w razie porażki, scenariusz z udziałem Anwilu w górnej szóstce bardzo mocno się skomplikuje. Wszak wówczas oba zespoły zrównałyby się punktami (a w przypadku zwycięstwa rywali wyższego niż siedmioma punktami, to oni byliby wyżej w tabeli), mając za plecami (na dystans zaledwie punktu lub dwóch) cztery inne kluby: Rosę Radom, Asseco Gdynia, Śląsk Wrocław i AZS Koszalin.
Nic więc dziwnego, że przysłowiowy "kamień z serca" spadł Rottweilerom po ostatniej syrenie spotkania. Syrenie, która nie tylko obwieściła wygraną Anwilu nad Energą Czarnymi 82:76, ale również odesłała włocławian do gry w górnej szóstce i ćwierćfinale play-off.
- To był dla nas szalenie ważny mecz. Widzimy sytuację w lidze - jest bardzo ciasno i jest bardzo dużo zespołów, które mierzą w górną szóstkę. Cztery miejsca są już zajęte, więc dwa zostały wolne, a pięciu chętnych. Jedna z nich nie zagra nawet w play-off... - powiedział trener Anwilu, Milija Bogicević.
Serbski szkoleniowiec pokonał Andreja Urlepa po raz trzeci w tym sezonie. Najpierw jego koszykarze wygrali w hali Gryfia 71:64, w lutym byli lepsi u siebie w meczu ćwierćfinału Pucharu Polski 65:63, a w sobotę skończyło się zwycięstwem 82:76.
- Nie mam patentu na trenera Urlepa - śmiał się Bogicević, dodając - To po prostu ciężka praca, determinacja zawodników, koncentracja do samego końca i wykorzystywanie swoich przewag. Tak jak na początku meczu, gdy świetnie rozpoczęliśmy spotkanie serią udanych zagrań. Andrej Urlep umie ustawić obronę na każdego przeciwnika, nie jest łatwo wygrywać z jego zespołem, ale nam udało się to już po raz trzeci. Myślę, że należy nam się szacunek.- Koniec meczu mógł przyjść wcześniej. To znaczy, szczęśliwy koniec dla nas, bo gdybyśmy nie spudłowali trzech rzutów wolnych w ostatnim fragmencie pojedynku, mecz rozstrzygnąłby się wcześniej. Zmarnowaliśmy również trzy stuprocentowe sytuacje pod koszem i kilka otwartych rzutów na dystansie. Ale nie ma jednak co narzekać, wygraliśmy i tylko to się liczy - dodał serbski trener.
Dzięki zwycięstwu nad Energą Czarnymi, Anwil ma już zagwarantowane miejsce w górnej szóstce i na pewno zagra w ćwierćfinale play-off. - Jeszcze zostały nam dwa mecze i na pewno będziemy chcieli te dwa mecze wygrać, by do szóstki wejść z jak największą liczbą punktów. Niemniej minimalny cel został właśnie wykonany - jesteśmy w szóstce, mamy play-off, wcześniej graliśmy w Final Four Pucharu Polski. Uważam, że Anwil jest po prostu cały czas tam, gdzie jest jego miejsce, a więc w czołówce ligi. Teraz mam tylko nadzieję kontynuować tę pracę i mam nadzieję, że już nic się w naszym zespole i naszej grze nie zmieni - zakończył Bogicević.