Milija Bogicević: Anwil jest tam, gdzie jego miejsce

- To dla nas wielka sprawa - awansować do górnej szóstki i fazy play-off. To tym samym pokazuje, że Anwil jest tam, gdzie jest jego miejsce, czyli w czołówce ligi - mówi trener Milija Bogicević.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski

Na spotkanie z Energą Czarnymi Słupsk we Włocławku wszyscy mobilizowali się wyjątkowo. Każdy z trenerów i koszykarzy zdawał sobie sprawę z tego, że w razie porażki, scenariusz z udziałem Anwilu w górnej szóstce bardzo mocno się skomplikuje. Wszak wówczas oba zespoły zrównałyby się punktami (a w przypadku zwycięstwa rywali wyższego niż siedmioma punktami, to oni byliby wyżej w tabeli), mając za plecami (na dystans zaledwie punktu lub dwóch) cztery inne kluby: Rosę Radom, Asseco Gdynia, Śląsk Wrocław i AZS Koszalin.

Nic więc dziwnego, że przysłowiowy "kamień z serca" spadł Rottweilerom po ostatniej syrenie spotkania. Syrenie, która nie tylko obwieściła wygraną Anwilu nad Energą Czarnymi 82:76, ale również odesłała włocławian do gry w górnej szóstce i ćwierćfinale play-off.

- To był dla nas szalenie ważny mecz. Widzimy sytuację w lidze - jest bardzo ciasno i jest bardzo dużo zespołów, które mierzą w górną szóstkę. Cztery miejsca są już zajęte, więc dwa zostały wolne, a pięciu chętnych. Jedna z nich nie zagra nawet w play-off... - powiedział trener Anwilu, Milija Bogicević.

Serbski szkoleniowiec pokonał Andreja Urlepa po raz  trzeci w tym sezonie. Najpierw jego koszykarze wygrali w hali Gryfia 71:64, w lutym byli lepsi u siebie w meczu ćwierćfinału Pucharu Polski 65:63, a w sobotę skończyło się zwycięstwem 82:76.

- Nie mam patentu na trenera Urlepa - śmiał się Bogicević, dodając - To po prostu ciężka praca, determinacja zawodników, koncentracja do samego końca i wykorzystywanie swoich przewag. Tak jak na początku meczu, gdy świetnie rozpoczęliśmy spotkanie serią udanych zagrań. Andrej Urlep umie ustawić obronę na każdego przeciwnika, nie jest łatwo wygrywać z jego zespołem, ale nam udało się to już po raz trzeci. Myślę, że należy nam się szacunek.
Milija Bogicević po raz trzeci ograł Andreja Urlepa w tym sezonie Milija Bogicević po raz trzeci ograł Andreja Urlepa w tym sezonie
Anwil prowadził po pierwszej kwarcie 27:18 i w kolejnych fazach spotkania po prostu skutecznie bronił przewagi wypracowanej na początku. Gdy tylko rywale zmniejszali straty, punktował Deividas Dulkys (22 oczka), Seid Hajrić (18, sześć zbiórek) czy Jordan Callahan (17). Gościom dwukrotnie udało się zbliżyć do miejscowych na jedynie trzy punkty, ale to było wszystko, na co było ich stać tego wieczora.

- Koniec meczu mógł przyjść wcześniej. To znaczy, szczęśliwy koniec dla nas, bo gdybyśmy nie spudłowali trzech rzutów wolnych w ostatnim fragmencie pojedynku, mecz rozstrzygnąłby się wcześniej. Zmarnowaliśmy również trzy stuprocentowe sytuacje pod koszem i kilka otwartych rzutów na dystansie. Ale nie ma jednak co narzekać, wygraliśmy i tylko to się liczy - dodał serbski trener.

Dzięki zwycięstwu nad Energą Czarnymi, Anwil ma już zagwarantowane miejsce w górnej szóstce i na pewno zagra w ćwierćfinale play-off. - Jeszcze zostały nam dwa mecze i na pewno będziemy chcieli te dwa mecze wygrać, by do szóstki wejść z jak największą liczbą punktów. Niemniej minimalny cel został właśnie wykonany - jesteśmy w szóstce, mamy play-off, wcześniej graliśmy w Final Four Pucharu Polski. Uważam, że Anwil jest po prostu cały czas tam, gdzie jest jego miejsce, a więc w czołówce ligi. Teraz mam tylko nadzieję kontynuować tę pracę i mam nadzieję, że już nic się w naszym zespole i naszej grze nie zmieni - zakończył Bogicević.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Jordan Hulls: To wszystko przez senny początek  

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×