Michał Fałkowski: Po porażce z Anwilem nad waszymi głowami zawisł wielki znak zapytania co do możliwej gry w górnej szóstce po sezonie zasadniczym...
Joseph Taylor: ...w mojej głowie nie ma żadnych wątpliwości. To Czarni będą w górnej szóstce.
Dlaczego tak sądzisz?
- Po prostu wierzę w mój zespół, wierzę w mojego trenera…
...ale każdy zawodnik może powiedzieć to samo, a tak naprawdę wiara nie ma realnego przełożenia na parkiet.
- Najlepsze zespoły są najlepszymi właśnie dlatego, że umieją wychodzić z trudnych sytuacji, dokonując korekt w strategii gry i dostrajają się w trakcie sezonu. Nie da się zagrać całych rozgrywek jednym rytmem, zawsze musi przyjść dołek. I wtedy trzeba pokazać, że umie się z niego wyjść. Tak będzie z nami.
Porażka z Anwilem byłem nieznaczna, jeśli spojrzymy na wynik, ale na parkiecie, optycznie, byliście dużo słabsi od włocławian. Zgodzisz się?
- Nie do końca. Dla mnie to był mecz na styku. Anwil dwukrotnie wypracował sobie większą przewagę, ale my dwukrotnie byliśmy w stanie wrócić do meczu i wynik przez długi czas był na styku. Oni bardzo dobrze zaczęli mecz, nabrali pewności siebie, świetnie grał Deividas Dulkys...
Musieliście wiedzieć przed meczem o tym, że Anwil w każdym spotkaniu stara się najpierw aktywować właśnie tego gracza, a tymczasem on rzucił wam osiem punktów w trzech pierwszych rzutach.
- Wszyscy wiedzieli zawsze, że w kluczowych akcjach meczu piłka trafi do Michaela Jordana, a mimo to nikt nie był w stanie go zatrzymać. Scouting to dużo, ale scouting nie daje wszystkiego, tak naprawdę niczego nie gwarantuje.
Jesteś w stanie wskazać konkretną przyczynę porażki z Anwilem?
- Tak, jak powiedziałem. To był bardzo trudny mecz i moim zdaniem mecz na styku. Wygrany zespół trafił po prostu o kilka rzutów więcej, był lepszy w kilku detalach. W końcówce spotkania graliśmy bardzo dobrze w ofensywie, ale Anwil był pewny w linii rzutów wolnych. Staraliśmy się grać tak, żeby Anwil czuł na sobie presję, ale niestety dla nas, udało im się wyjść z tej sytuacji zwycięsko.
[b]
Nie sądzisz, że wymierny wpływ na losy meczu miał początek, w którym gospodarze wygrywali już 11. punktami. Walczyliście później przez około 20 minut, by zmniejszyć straty do np. trzech oczek.[/b]
- Na pewno miało to znaczenie, ale przyczyn jest więcej. Może gdzieś się zdekoncentrowaliśmy, gdzieś w jednej czy drugiej akcji popełniliśmy błędy, które nas "zagotowały", do tego ten świetny Dulkys, albo to że Anwil miał w pierwszej połowie chyba dwa razy więcej rzutów wolnych niż my...
Coś chcesz konkretnego powiedzieć?
- Tylko tyle, że Seid Hajrić to świetny koszykarz, chyba najsilniejszy w tej lidze, ale zapamiętam z tego meczu dwie akcje. Jedną, gdy zdobył punkty pomimo mojego przewinienia, a sędziowie nie zareagowali; i drugą, gdy nawet go nie dotknąłem, a gwizdek się pojawił. Ale cóż, tak się gra pod koszem. Sędzia to też człowiek i nie wszystko jest w stanie wypatrzyć.
A Hajrić ma w tej lidze renomę, której tobie brakuje...
- Zawsze tak jest, że na "swoich" patrzy się nieco przychylniejszym okiem. To normalne... Przepraszam, ale muszę już iść, autobus na mnie czeka, więc na koniec podsumuję może tak: nie ma co zaprzątać sobie głowy myślami, mamy dwa mecze i te dwa mecze musimy wygrać. To nie jest tak, że porażka z Anwilem uniemożliwia nam grę w górnej szóstce. Nie, nadal mamy szansę i gdy już tam będziemy, to pokażemy wszystkim, że Czarni mogą w tej lidze pokonać każdego.
[b][urlz=http://www.facebook.com/Koszykowka.SportoweFakty]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/urlz][/b]