Stal nie wytrzymała naszego rytmu gry - komentarze po meczu Stal Stalowa Wola - Polonia 2011 Warszawa

Po sobotnim spotkaniu wśród fanów Stali słychać było wiele słów krytyki. Koszykarze ze Stalowej Woli przegrali piąty mecz z rzędu. Gracze z Warszawy przyczynę porażki upatrywali głównie w brakach kadrowych Stalówki oraz dobrej obronie swojego zespołu.

Artur Długosz
Artur Długosz

Mladen Stracević (trener Polonii): Przed sezonem mówiło się, że Stal to faworyt do awansu. Jednak to nie jest ten sam zespół, co w poprzednim sezonie. Widać brak Pawła Pydycha. Mecz był dobrym widowiskiem. Dzisiaj wygrał cały zespół Polonii. W drugiej połowie daliśmy rzucić Stali tylko 20 punktów.

Piotr Pamuła (Polonia): Mecz był ciężki. Nie zagraliśmy tak, jak powinniśmy. W lidze zdobywamy około 80 punktów, a dzisiaj było ich tylko 67. Na szczęście w drugiej połowie obudziliśmy się w obronie. W tej części gry pozwoliliśmy Stali zdobyć zaledwie 20 oczek. Rywale nie mieli w końcówce pomysłu na grę. Przed tym spotkaniem odczuwałem lekki stres, ponieważ grałem można powiedzieć u siebie.

Leszek Karwowski (Polonia): Stal nie wytrzymała naszego rytmu gry. Mamy więcej graczy, którzy mogą wejść na parkiet i nie będzie to osłabienie. Stalówka grała praktycznie 6-7 zawodnikami. Ci gracze, którzy wchodzili z ławki nie umieli podtrzymać dobrego rytmu gry. Zabrakło im w końcówce sił. Dużą lukę spowodował brak w składzie Pawła Pydycha. Nie ma kto trzymać gry. Do tego doszły kontuzje, doszli nowi gracze i trochę musi upłynąć zanim się zgrają.

Bogdan Pamuła (trener Stali): Jedynie w drugiej kwarcie zagraliśmy tak, jakbym sobie tego życzył. Zespół realizował założenia taktyczne. Później zabrakło trochę zdrowia, dokładności, a przy tym szczęścia. W końcówce spotkania, gdy przegrywaliśmy czterema punktami mieliśmy trzy dobre pozycje rzutowe zza linii 6,25m. Niestety zawodnicy dysponujący dobrym rzutem bali się podjąć decyzję. Tak nie można grać w koszykówce. Wypadło nam ze składu trzech podstawowych zawodników. Z meczu na mecz coraz lepiej grają Adam Lisewski i Michał Wołoszyn. To jednak za mało, aby walczyć z zespołami prezentującymi podobny poziom. Znamy przyczynę porażek, wiemy, co mamy robić.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×