Wobec kontuzji Sarunasa Vasiliauskasa, jaką litewski rozgrywający odniósł w trzeciej kwarcie sobotniego meczu Trefla z Rosą, ciężar rozgrywania akcji spoczął na barkach Lance'a Jetera. Amerykanin przebywał na parkiecie 30 minut i poradził sobie świetnie, doprowadzając swój zespół do zwycięstwa 83:81. Zdobył 7 punktów, zebrał 5 piłek i miał 3 asysty.
Po zakończeniu zawodów nie ukrywał, iż on i koledzy oczekiwali w Radomiu niełatwej przeprawy. - Wiedzieliśmy, że to będzie trudne spotkanie. Rosa to bardzo silna drużyna, już zapewniła sobie udział w fazie play-off, awansując do górnej "szóstki" tabeli - przypomniał.
Losy meczu rozstrzygnęły się w końcowych fragmentach. Do ostatniej sekundy przyjezdni nie mogli być pewni triumfu. - Rosa gra teraz bardzo pewnie, zwłaszcza na własnym parkiecie, gdzie jest niezwykle groźna. Jesteśmy zadowoleni z tego, że po porażce we Wrocławiu udało nam się zwyciężyć - podkreślił 25-latek, który zanotował 30-procentową skuteczność w rzutach z gry.
W środowej, ostatniej kolejce rundy zasadniczej Tauron Basket Ligi rywalem sopocian w derbach Trójmiasta będzie Asseco Gdynia, a więc kolejny zespół niżej notowany. - Do każdego meczu podchodzimy w pełni skoncentrowani i ze świadomością, że przeciwnicy będą chcieli z nami wygrać. Jesteśmy drużyną z czołówki ligi. Każdej niżej notowanej ekipie zależy na tym, aby sprawić niespodziankę w starciach z faworytami rozgrywek - zaznaczył Jeter.