Co ciekawe "trójka", która przedłużyła emocje na Kociewiu była dopiero ósmą trafioną przez zawodnika w całym sezonie. 19-latek nie do końca cieszy się zaufaniem trenera Tomasza Jankowskiego, który niekiedy daje zdecydowanie więcej szans na grę Filipowi Struskiemu. W sobotnim pojedynku, który był najlepszym występem koszykarza w tegorocznych rozgrywkach, potwierdził on, iż należy mu się pewne miejsce w szeregach Kociewskich Diabłów.
- Zgadza się, statystycznie był to mój najlepszy mecz, gdyż dobrze wszedłem w to spotkanie i od razu nabrałem większej pewności siebie - cieszy się Kacper Radwański. - Bardzo się oczywiście cieszę, że trafiłem ten ostatni rzut, tylko co z tego, jeśli i tak przegraliśmy? Broń boże trener mi nie zabrania oczywiście rzucać, a co więcej mam podejmować decyzję - dodaje.
Po spotkaniu z wrocławską ekipą starogardzkim kibicom pozostał niesmak. Biało-niebiescy byli wstanie pokonać wyżej notowanego rywala, lecz przytrafiła im się fatalna 2. połowa, w której zmarnowali swoją przewagę z początku starcia.
- To jest dobre pytanie, co się z nami stało w tej drugiej połowie - przyznaje Radwański. - Słyszę już je po raz któryś w tym sezonie. Nie wiem... Może to spadek koncentracji? Może myślimy, że mecz jest już wygrany? - zastanawia się zawodnik.
Sporo kontrowersji pozostawiła ostatnia akcja 1. dogrywki, w której Courtney Eldridge oddał rzut na zwycięstwo, ale próba nie została zaliczona. Czy Polpharma niesłusznie została pozbawiona triumfu?
- Nie można sprowadzać całego meczu do jednej rzutu - podkreśla koszykarz Kociewskich Diabłów. - Powinniśmy ten mecz wygrać, gdybyśmy utrzymali przewagę i trafiali proste rzuty. Dogrywka to już gra nerwów, z której zwycięsko wyszedł Śląsk i wielkie gratulacje dla nich - kończy.