Gospodarze w drugiej połowie niedzielnego meczu pozwolili rywalom na rozwinięcie skrzydeł. W czwartej odsłonie MKS prowadził już 12 punktami, chociaż z powodu problemów kadrowych sztab szkoleniowy musiał sięgnąć po juniorów. - Jak młodzi wychodzili, to grali jeszcze lepiej od tych starych - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przyznaje Marcel Wilczek. - Jestem strasznie zły. Mamy niemoc, długie przestoje w grze. Nie wiem dlaczego przegraliśmy ten mecz. Powinniśmy go wygrać i nie mam żadnego usprawiedliwienia w tym temacie - dodaje.
Wikana Start odrobił straty i doprowadził do dogrywki, lecz w niej nie spisywał się najlepiej. Goście utrzymali nerwy na wodzy, a brylował wśród nich Marcin Piechowicz. - Mieliśmy straszne dziury w obronie. Wyglądało to jakbyśmy my mieli po 19-20 lat i oni by ogrywali nas dzięki doświadczeniu - kręci głową 27-letni koszykarz.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Porażka z MKS sprawiła, że lubelska ekipa zmarnowała szansę na rywalizację z teoretycznie słabszym przeciwnikiem w pierwszej rundzie play-off. Tak samo jak przed rokiem zajęła 8. miejsce w tabeli i zmierzy się z najlepszą drużyną sezonu zasadniczego. - Jakbyśmy wygrali jeden czy dwa mecze, to bylibyśmy w czubie. Mecze u siebie przegrywamy naprawdę po walce. Brakuje nam tej przysłowiowej kropki nad "i". Mam nadzieję, że w play-off to się zmieni. Podejdziemy z większą koncentracją i zaangażowaniem, i nie damy się ogrywać jak leszcze na swojej sali - przekonuje Wilczek.