Nowy miesiąc w bardzo dobrym stylu rozpoczęli Brooklyn Nets. Drużyna z Big Apple ograła Houston Rockets, triumfując na własnym parkiecie już po raz czternasty z rzędu. To najlepszy wynik w dotychczasowej historii istnienia organizacji.
Nets do zwycięstwa we wtorkowym spotkaniu poprowadził Joe Johnson. Doświadczony, 32-letni obwodowy zapisał na swoim koncie 32 punkty. - To facet, który zdecydowanie był najbardziej konsekwentny w tym sezonie - chwalił swojego gracza Jason Kidd. 17 oczek i 6 asyst dodał Shawn Livingston, a 10 punktów i 7 zebranych piłek w niespełna 25 minut gry zdołał uzbierać pochodzący z Czarnogóry - Mirza Teletović.
Dwudziesty czwarty mecz w sezonie 2013/2014 przegrali natomiast podopieczni Kevina McHale'a. Rakiety rzucały na zaledwie 38-procentowej skuteczności z pola, co okazało się główną przyczyną szesnastej wyjazdowej klęski. Po stronie przyjezdnych zabrakło między innymi Dwighta Howarda, Terrence'a Jonesa i Patricka Beverleya.
James Harden umieścił w koszu wszystkie 16 rzutów wolnych, lecz ponadto trafił tylko 4 na 10 oddanych prób z gry. 12 punktów i aż 23 zbiórki skompletował Omer Asik, ale nawet to nie pomogło Rockets w pokonaniu Nets. Ci zrewanżowali się Teksańczykom za porażkę z ubiegłego roku.
Golden State Warriors już po raz trzeci w trwających rozgrywkach okazali się lepsi od Dallas Mavericks. Drużyna prowadzona przez Marka Jacksona w pierwszy dzień kwietnia triumfowała ostatecznie 122:120, a bohaterem meczu został Stephen Curry.
26-latek popisał się kluczowym rzutem w doliczonym czasie gry, który zagwarantował przyjezdnym z Oakland piętnasty wyjazdowy sukces. Wcześniej efektowny blok z pomocy zaliczył jeszcze Jermaine O'Neal. Weteran parkietów NBA zatrzymał wchodzącego pod kosz Montę Ellisa.
[wrzuta=09OGPGZ9lfr,edrys]
Najskuteczniejszym zawodnikiem po zwycięskiej stronie okazał się Klay Thompson, autor dwudziestu siedmiu oczek. 23 punkty i 10 asyst zapisał przy swoim nazwisku Curry, a aż 9 na 12 rzutów z pola trafił O'Neal.
Dobre spotkanie zaliczył też Andre Iguodala, który w 40 minut nie stracił żadnej piłki, a co więcej, zdołał zdobyć 16 oczek (7/9 z gry), 8 zbiórek i 7 asyst. Co warte podkreślenia, Warriors pomimo absencji Davida Lee i Andrew Boguta, zdołali zdobyć spod kosza aż 62 punkty - o 12 więcej niż rywale.
Bez straty wtorkowy mecz zakończył też Dirk Nowitzki. Niemiec zaaplikował przeciwnikom 6 trójek, ale nawet jego 33 punkty i 11 zbiórek nie przechyliło szali na korzyść Mavs. Drużyna z Teksasu legitymuje się obecnie bilansem 44-31, który nie zapewnia im miejsca premiowanego awansem do play-off.
40 punktów w niespełna 33 minuty spędzone na placu boju? Uważacie, że to dobry wynik? W takim razie musicie pogratulować jednemu z zawodników Los Angeles Lakers. Takim właśnie osiągnięciem we wtorkowym spotkaniu z Portland Trail Blazers popisał się Nick Young. "Swaggy P" trafił 15 na 26 rzutów z gry, w tym 6 na 13 zza łuku.
Lakers polegli jednak w Staples Center 112:124. Ojcami sukcesu Smug okazali się Damian Lillard i LaMarcus Aldridge.
Wyniki:
Brooklyn Nets - Houston Rockets 105:96 (29:24, 25:27, 29:28, 22:17)
(Johnson 32, Livingston 17, Blatche 13 - Harden 26, Lin 16, Parsons 16, Asik 12)
Dallas Mavericks - Golden State Warriors 120:122 (21:30, 41:23, 19:32, 27:23, d1. 12:14)
(Nowitzki 33, Ellis 27, Wright 14 - Thompson 27, Curry 23, O'Neal 20)
Los Angeles Lakers - Portland Trail Blazers 112:124 (27:29, 34:34, 22:28, 29:33)
(Young 40, Bazemore 17, Kaman 12 - Lillard 34, Aldridge 31, Batum 16)