Karol Wasiek: Można śmiało powiedzieć, że jak prawdziwy kapitan ciągniesz ten okręt w ostatnich meczach.
Robert Skibniewski: Dziękuję, ale prawda jest taka, iż gratulacje należą się całej drużynie, że wytrzymała trudy tego sześciodniowego tournee. Myślę, że możemy być z siebie potrójnie dumni.
Siódme miejsce przed play-offami coraz bliżej. Zgodzisz się?
- Tak. Za nami trzy ciężkie wyjazdy w dolnych "szóstkach". Przegraliśmy przecież w sezonie zasadniczym na wyjeździe z Kotwicą, jak i z Asseco, a teraz udało się ich pokonać. My też w dodatku borykamy się z problemami kadrowymi, a mimo wszystko udaje się wygrywać i to nas bardzo cieszy. Dużo rzeczy przeciwko nam, ale drużyna pokazuje charakter. Możemy być z siebie tylko dumni i z optymizmem patrzeć w przyszłość.
Chemia w zespole jest chyba jednym z kluczowych elementów waszych sukcesów w tym sezonie.
- To prawda. Zresztą ja jestem wielkim zwolennikiem tego, żeby w zespołach, w których jestem, panowała świetna atmosfera i była chemia. Tak naprawdę nie ma znaczenia, kto i ile gra, bo liczy się charakter całej drużyny. Ważne jest to, żebyśmy wszyscy patrzyli w tym samym kierunku. Jestem dumny, że jestem częścią tej drużyny i gram z tymi chłopakami.
Wielu mówi, że Robert Skibniewski jest najbardziej efektywny wówczas, kiedy jest pierwszym rozgrywającym i gra sporo minut. Faktycznie tak jest?
- Różne ideologię słyszałem na swój temat. Wiele rzeczy się o mnie mówiło, ale prawda jest taka, że ja lubię pomagać innym, mieć jakiś wpływ na coś. Jeżeli ktoś da mi szansę, wysłucha mojej osoby, to znajdziemy ten "złoty środek" i wówczas obie strony mogą na tym skorzystać. To nie jest jednak tak, że ja muszę grać 30-40 minut. Wystarczy, że ktoś się ze mną dogada i wyznacza mi rolę w zespole.
Z trenerem Chudeuszem dość szybko znaleźliście tę nić porozumienia?
- Myślę, że tak i dziękuję mu za to. To też jest sztuka, żeby wysłuchać danego gracza. Bo prawda jest taka, że nie we wszystkim zgadzamy się z trenerem Chudeuszem, ale najważniejsze jest to, żeby na spokojnie porozmawiać i dojść do porozumienia. Najważniejsze, żeby nie było emocji, bo one są tylko i wyłącznie na parkiecie.
Przed meczem z Asseco Gdynia trener Dedek zasugerował, że warto byłoby zastanowić się nad twoim powrotem do kadry. Jak ty się do tego odnosisz?
- Co ja mogę powiedzieć? Dziękuję trenerowi za te słowa. A co do tematu kadry, to tak naprawdę nie ode mnie to zależy.
Ale to jest temat zamknięty?
- To tak naprawdę zależy od wizji trenera i generalnego menedżera. Nigdy nie powiedziałem, że rezygnuję z występów w kadrze. Mam 31 lat i jeżeli mogę pomóc, to pomagam.
Ostatnie mecze są naprawdę wyśmienite w twoim wykonaniu. Jakaś recepta?
- Szczerze? Jest solidnie, ale najważniejsze jest to, że drużyna wygrywa kolejne spotkania. Mamy jasno określony cel, który musimy zrealizować.