Trzecia kwarta zadecydowała o triumfie Rosy

Po bardzo emocjonującym spotkaniu Stelmet musiał uznać wyższość Rosy. W opinii wielu obserwatorów i kibiców, a także Kamila Chanasa, trzecia część meczu zadecydowała o końcowym rezultacie.

Niedzielne spotkanie ligi szóstek wyglądało zupełnie inaczej niż pierwsze starcie pomiędzy Rosą a Stelmetem, rozegrane w ramach piątej kolejki sezonu zasadniczego. Wówczas mistrzowie Polski narzucili swój styl gry od początku meczu, uzyskując znaczną przewagę. Rozgromili radomian różnicą aż trzydziestu punktów (87:57).

O wiele lepiej w wykonaniu ekipy z Mazowsza wyglądał rewanżowy pojedynek. W Zielonej Górze przegrała zaledwie dwoma "oczkami" (89:91), choć trzeba przyznać, iż ta konfrontacja miała przedziwny przebieg. Po zakończeniu trzeciej kwarty gospodarze "odskoczyli" bowiem na 21 punktów i wydawało się, że spokojnie utrzymają tę różnicę do końca. W ostatnich dziesięciu minutach dali się jednak niemal "dogonić" rywalom.

Nie należy zapominać również o sensacyjnym triumfie Rosy w hali Stelmetu w poprzednim sezonie. Podopiecznym Wojciecha Kamińskiego dobrze się więc gra ze złotymi medalistami. W niedzielne popołudnie to potwierdzili, odnosząc minimalne zwycięstwo 82:81.

- Gratulacje dla zespołu z Radomia - rozpoczął wypowiedź Kamil Chanas. - Myślę, że ta trzecia kwarta zaważyła na tym, że przegraliśmy. Staraliśmy się odrobić straty, było bardzo blisko, ale niestety szczęście było po stronie Rosy - przyznał. Jego drużyna przegrała we wspomnianej części 20:26. Sam zawodnik spędził na parkiecie 10,5 minuty i zdobył 2 punkty.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: