Obie drużyny były właściwie skazane na walkę o brązowe medale. Artego Bydgoszcz w półfinale rozgrywek stoczyło wyrównany pięciomeczowy bój z CCC Polkowice. Wielki finał był blisko, ale szersza ławka rezerwowych i przewaga własnego parkietu sprawiła, że to podopieczne Tomasza Herkta będą musiały obejść się smakiem i ponownie stanąć do rywalizacji o brąz.
- Finansowo wyraźnie odstajemy od Wisły Can-Pack Kraków i CCC Polkowice, a walka oa najwyższe cele wiąże się z pieniędzmi, chociaż one nie gwarantują końcowego sukcesu. Przede wszystkim chcieliśmy znaleźć się w czołowej czwórce, a walka o złoty medal to już naprawdę zdecydowanie inna sprawa. Gdzieś tam na pewno myśleliśmy o tym, aby powtórzyć sukces sprzed roku - podsumował cały sezon prezes bydgoskiego klubu Czesław Woźniak.
Zdecydowanie wyższe ciśnienie na obronę "pudła" jest oczywiście nad Brdą, chociaż w tym sezonie obie drużyny przeżywały poważne problemy kadrowe. Z kolei Energa Toruń miała chyba jeszcze większe kłopoty niż lokalne przeciwniczki, bo czasami trener Elmedin Omanić miał do dyspozycji zaledwie sześć zdrowych zawodniczek. - My tak naprawdę swój cel już osiągnęliśmy. Znaleźliśmy się w czołowej czwórce. Oczywiście dobrze byłoby zdobyć medal. Dla kibiców i sponsorów - mówił Elmedin Omanić.
W Basket Lidze będzie to w tym sezonie już piąty derbowy pojedynek pomiędzy lokalnymi zespołami. Zdecydowanie lepszy bilans przemawia za bydgoszczankami, które popularnym Katarzynkom uległy tylko raz i to na wyjeździe. W bydgoskiej hali zdecydowanie lepsze były zawodniczki Tomasza Herkta, chociaż już w drugim pojedynku torunianki do połowy trzeciej kwarty toczyły wyrównany bój z Artego.
W meczach o brąz gra się do dwóch zwycięstw.
Artego Bydgoszcz - Energa Toruń / śr 16.04.2014 godz. 17:00