Mistrzowie Polski w środę bez większego problemu pokonali drużynę Rottweilerów 83:66. O ile pierwsza kwarta była wyrównana, to kolejne trzy odsłony zupełnie zdominowali gracze Stelmetu Zielona Góra.
- Wiedzieliśmy, że Anwil może postawić strefę i grali nią bardzo długo. Na szczęście nam wpadały rzuty, wiedzieliśmy jak rozbijać obronę rywala. Było dużo rzutów z dystansu, łatwych penetracji, podań otwierających pozycję dla kolegów - wykorzystywaliśmy to całkiem nieźle. Nasza ofensywa fajnie funkcjonowała. W drugiej kwarcie fajnie graliśmy w obronie, w trzeciej też było nieźle i odnieśliśmy spokojne zwycięstwo - podsumował Przemysław Zamojski.
W drużynie z Winnego Grodu na parkiecie zaprezentowali się wszyscy zawodnicy, którzy znaleźli się w składzie na starcie z Anwilem. - Każdy odpoczynek nam się przyda, a szczególnie zawodnikom, którzy grają powyżej 30 minut. W meczu z Anwilem było wszystko tak rozplanowane, że większość koszykarzy przebywała na parkiecie około 20 minut, każdy miał okazję się zaprezentować - dodał rzucający.
Biało-zieloni wykorzystali problemy kadrowe włocławskiej ekipy. - Anwil ma problem z rotacją - jest tam siedmiu zawodników do gry, więc ciężko jest im utrzymać dużą intensywność, trudno jest grać cały czas dobrze w ataku i obronie. Ratowali się strefą, gdzie mogli trochę odpocząć - zakończył Przemysław Zamojski.