Dla Białej Gwiazdy obecny scenariusz bez wątpienia nie daje powodów do satysfakcji. W założeniach miała uczynić wszystko, aby zwyciężyć oba starcia u siebie, lecz czwartkowe przegrała dość gładko. Krakowiankom brakowało agresji oraz pomysłu, jak wypracowywać sobie czyste pozycje. Taktyka oparta o środkową Jantel Lavender została doskonale odczytana. - Myślę, że rywalki na ten moment osiągnęły, co chciały. Teraz spróbują przy własnej publiczności uzyskać złoty medal. Mam jednak nadzieję, że będziemy walczyć. Nie poddamy się - komentuje trener Stefan Svitek.
Słowak starał się rotować składem, odmienić postawę podopiecznych, ale tym razem oponent dyktował warunki. - O takim wyniku zadecydował początek, kiedy pozwalaliśmy przyjezdnym zbyt łatwo zdobywać punkty. Wtedy właśnie poczuły pewność siebie. Oprócz tego zaprezentowały bardzo twardą obronę - analizuje.
48-latek zwraca też uwagę na inne, kluczowe elementy. - W drugiej połowie sporo krwi napsuła Belinda Snell trafiając często niemal równo z końcem czasu przewidzianego dla jednej akcji. Ponadto, polkowiczanki zebrały za dużo piłek pod naszym koszem. Stąd ponawiały zagrania.
Jeżeli chodzi o wiślaczki śmiało można powiedzieć, że był to jej jeden z najgorszych występów. Jeśli za ich cel uchodzi odebranie tytułu Pomarańczowym, muszą zrobić solidny rachunek sumienia, bo w obcej hali ewentualne triumfy przyjdą jeszcze trudniej.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!