Zawodnicy i sztab szkoleniowy Rosy doskonale zdają sobie sprawę z tego, że w ostatnim czasie mocno obniżyli loty. - Nasza gra nie wygląda dobrze - przyznał po zakończeniu ostatniego pojedynku z Energą Czarnymi Słupsk młody skrzydłowy, Damian Jeszke. W minorowym nastroju był również Wojciech Kamiński. - Graliśmy katastrofalnie w drugiej połowie - nie ukrywał.
Jeśli radomianie chcą myśleć o przełamaniu i zrehabilitowaniu się za kiepskie występy, nie mogli chyba trafić na... silniejszego rywala. PGE Turów prezentuje się świetnie. Niespełna tydzień temu zagrał kapitalnie przeciwko Stelmetowi Zielona Góra. "Sygnał" w tym spotkaniu dał Filip Dylewicz, który w ciągu minuty trzykrotnie trafił z dystansu. W środę zaś przypomniał się sopockim kibicom, aplikując Treflowi 18 "oczek". Dzięki kapitalnej drugiej połowie zgorzelczanie wywieźli z Trójmiasta zwycięstwo.
Zadanie ekipie z Mazowsza utrudnia fakt, iż wciąż do gry niezdolny jest Kirk Archibeque. Trudno powiedzieć, ile potrwa jeszcze absencja jednego z najlepszych centrów Tauron Basket Ligi. Co więcej, urazu nabawił się Hubert Radke i w lidze szóstek na parkiecie już się nie pojawi.
Przyjezdni swoich szans zapewne znów będą szukać na dystansie. Tym bardziej, że działacze Turowa postanowili wzmocnić strefę podkoszową, zatrudniając Urosa Nikolicia. Należy jednak pamiętać o tym, iż wicemistrzowie Polski są bardzo mocni i w rzutach zza linii 6,75 m. Wszak posiadają w swoim składzie wybornych strzelców pokroju J.P. Prince'a, Michała Chylińskiego czy wspomnianego już Dylewicza.
Nie oznacza to jednak, że jeszcze przed pierwszym podrzutem piłki zawodnicy Rosy zamierzają złożyć broń. Nie pozostaje im nic do stracenia, a często w takich sytuacjach i przy takim nastawieniu można sprawić problemy najlepszym.
Mecz PGE Turów Zgorzelec - Rosa Radom odbędzie się w Wielką Sobotę, 19 kwietnia. Początek o godz. 17.
Go Rosa! Go Rosa! Go Rosa! Go Rosa!
Go Rosa! Go Rosa! Go Rosa! Go Rosa!
Go Rosa! Go Rosa! Go Rosa! Go Rosa!