Wojciech Kamiński: Dla nas były to dwa mecze
Trener Rosy uważa, że w środowym spotkaniu z Treflem była spora szansa na zwycięstwo. - Dopóki dobrze graliśmy pick and rolle, wszystko było OK - zwraca uwagę.
W trzeciej kwarcie gospodarze wyraźnie spuścili z tonu, co skrzętnie wykorzystali rywale, nie tylko odrabiając w tej części dziesięciopunktową stratę, ale nawet wychodząc na 2 "oczka" przewagi. - Nie graliśmy agresywnie, mieliśmy chyba tylko dwa punkty z szybkiego ataku. Dopóki graliśmy dobrze pick and rolle, to było wszystko OK. W momencie kiedy przestaliśmy łapać te piłki, zajęliśmy się bardziej rzucaniem niż graniem. Skończyliśmy rozgrywać akcje na pick and rollu i rozpoczął się nasz problem - szkoleniowiec podał przyczynę porażki. - Szkoda, bo myślę, że była szansa, aby ten mecz wygrać - zaznaczył.
- Nie oceniam graczy. Wiele osób zarzucało mi po różnych meczach, że ten zawodnik gra super, a tamten gorzej, że na jednego nakrzyczałem, a na innego nie. Wcale tak nie jest. Z Koriem miałem kilka rozmów w tym sezonie, ale myślę, że to nie jest pora, aby to roztrząsać. Jesteśmy drużyną, wygrywa i przegrywa cały zespół - przypomniał opiekun Rosy.
Zapytany przez jednego z dziennikarzy obecnych na konferencji prasowej o to, czy Lucious wypełnił powierzone mu zadania taktyczne, odpowiedział: - Każdy, kto był na meczu, może subiektywnie sobie opinię wyrobić. Byli ludzie, którzy robili to lepiej.