Niesamowity spektakl w American Airlines Center! Jeżeli chcielibyście przekonać swoich wybrednych znajomych do oglądania koszykówki na najwyższym światowym poziomie to właśnie nadarzyła się świetna okazja. Trzeci pojedynek ćwierćfinałowej serii pomiędzy Dallas Mavericks a San Antonio Spurs na bardzo długo zapadnie w pamięci wszystkich sympatyków tego sportu! A ci, którzy go nie widzieli, powinni jak najszybciej nadrobić zaległości.
Horror z piekła rodem, thriller trzymający w napięciu do ostatniej sceny - tak w skrócie można opisać to, co się wydarzyło sobotniej nocy w Teksasie. Podopieczni Ricka Carlisle'a w niezwykły sposób pokonali najlepszą drużynę ligi, a bohaterem dnia został 37-letni weteran.
Gdy Manu Ginobili umieścił piłkę w koszu na niespełna 2 sekundy przed końcową syreną wydawało się, że już nic nie jest w stanie odebrać przyjezdnym zwycięstwa. Niemożliwe kilka chwil później stało się jednak faktem. Do akcji wkroczył wówczas Vince Carter, który dostał podanie od wybijającego z autu Jose Calderona i popisał się niesamowitym trafieniem zza łuku z samego rogu boiska! Wszyscy zgromadzeni w hali wpadli w nieopisaną euforię. Swojej wielkiej radości nie krył również właściciel klubu - Mark Cuban.
Dla gracza z piętnastoletnim stażem w NBA była to pierwsza i jedyna celna trójka w meczu. Mavericks ograli ostatecznie Spurs 109:108, a wchodzący z ławki Carter uzbierał 11 oczek. Wiodącą postacią meczu był natomiast Monta Ellis. 28-latek zdobył 29 punktów, co jest jego najlepszym osiągnięciem w grach posezonowych.
Spurs przed drugą porażką z rzędu nie uchroniło nawet 19 punktów Tony'ego Parkera czy 22 Tima Duncana. Niezłe zawody rozegrali też Kawhi Leonard (17 oczek, 7/8 z gry) i Tiago Splitter (14 oczek, 13 zbiórek), ale Ostrogi ostatecznie opuszczały parkiet na tarczy. - Obie drużyny grały dobrze. Obie drużyny popełniały błędy oraz obie drużyny zrobiły kilka rzeczy właściwie. Wszystko sprowadzało się do jednego rzutu. My trafiliśmy, a następnie zrobili to oni - tłumaczył po meczu szkoleniowiec przegranych, Gregg Popovich.
Kolejny mecz tej serii odbędzie się 29 kwietnia o godzinie 3:30 czasu polskiego.
Dallas Mavericks - San Antonio Spurs 109:108 (27:34, 32:20, 18:20, 32:34)
(Ellis 29, Nowitzki 18, Calderon 16 - Duncan 22, Parker 19, Leonard 17)
Stan rywalizacji: 2:1 dla Dallas Mavericks
Czyżby szybki sweep w wykonaniu Miami Heat? Obrońcy tytułu już po raz trzeci pokonali Charlotte Bobcats i od awansu do półfinałów Konferencji Wschodniej dzieli ich już tylko jedno zwycięstwo.
Żar do triumfu na obcym terenie poprowadził LeBron James. Skrzydłowy zdobył aż 30 punktów, 10 zbiórek i 6 asyst, a 17 oczek dołożył jego klubowy kolega - Dwyane Wade. - Ta seria nie jest skończona. Musimy się skupić, wprowadzić urozmaicenia, poprawki i w czwartym meczu zagrać jeszcze lepiej - studzi atmosferę trzykrotny mistrz NBA.
Po stronie zespołu z Północnej Karoliny dobre spotkanie rozegrali Al Jefferson i Chris Douglas-Roberts. Podkoszowy umieścił w koszu 8 na 13 oddanych prób z pola, zdobywając w sumie 20 punktów. O trzy oczka mniej w 25 minut spędzone na placu boju wywalczył Douglas-Roberts.
Czwarty mecz serii już 29 kwietnia. Miami Heat dokończą dzieła i pokonają Bobcats 4:0?
Charlotte Bobcats - Miami Heat 85:98 (27:23, 19:35, 19:28, 20:12)
(Jefferson 20, Douglas-Roberts Walker 13, McRoberts 13 - James 30, Wade 17, Andersen 12)
Stan rywalizacji: 3:0 dla Miami Heat
Ktoś musiał wygrać. Stety-niestety padło na Dallas, ale nie można powiedzieć nie zasłużyli. Czytaj całość