W drugiej części sezonu wrocławski Śląsk, mimo że wygrał siedem meczów, nie zdołał uzyskać promocji do play-offów. O braku awansu zadecydowała tak naprawdę ostatnia porażka z AZS Koszalin, chociaż wrocławianie swoją sytuację mocno skomplikowali przegraną z Polpharmą Starogard Gdański w Wielką Sobotę.
- Sytuacja w tabeli przed ostatnią kolejką była taka, że trzy drużyny miał tyle samo punktów, a tylko dwa miejsca premiowały do gry w play-offach. To mówi, że zabrakło nam naprawdę niewiele. Zadecydowały o tym małe rzeczy. Na pewno nie szczęścia, bo jego mieliśmy naprawdę sporo. To nie było tak, że zabrakło koncepcji, zawodnika, czy drużyny, bo w każdym meczu przegranym - byliśmy blisko wygranej. Uważam, że te trzy drużyny grają podobną koszykówkę i wszystkie prezentują zbliżony poziom. Na pewno nie jest tak, że brakowało nam jakości - podkreśla Adrian Mroczek-Truskowski, kapitan Śląska Wrocław.
W ekipie z Dolnego Śląska w trakcie rozgrywek zaszło wiele zmian, które tak naprawdę destabilizowały sytuację w zespole. Wielu zawodników zagranicznych przyjeżdżało i po krótkim odstępie czasu opuszczało Wrocław. - Żadna drużyna nie gra stabilnie przez cały sezon, mając zawirowania, zmiany w składzie. Wiem, że to jest norma w polskiej lidze, ale dobrze byłoby, gdyby skład był ustalony od początku i niezmieniany do końca rozgrywek - dodaje kapitan Śląska Wrocław.
Na tę chwilę ciężko powiedzieć, co dalej wydarzy się z ekipą Dolnego Śląska. Nie jest znana przyszłość trenera Jerzego Chudeusza oraz zawodników. - Myślę, że w takim samym zestawieniu personalnym w kolejnym sezonie moglibyśmy grać dużo lepiej i osiągnąć coś więcej. W tym roku zawaliliśmy kilka meczów, a jestem zdania, że w tym zestawieniu nie powinno nam to się zdarzyć - zaznacza Mroczek-Truskowski.