Karol Wasiek: Simas Buterlevicius to człowiek do zadań specjalnych?
Simas Buterlevicius: Pewnie doskonale zdajesz sobie sprawę z faktu, dlaczego mnie tutaj ściągnięto. Mogę powiedzieć, że ja buduję swoje minuty na parkiecie poprzez dobrą grę w obronie. Jestem takim typem zawodnika i tego absolutnie nie zmienię.
Nie przeszkadza ci fakt, że w ofensywie rzucasz mniej punktów niż inni gracze?
- Oczywiście staram się pomóc w ofensywie na tyle, ile umiem, ale liczy się przede wszystkim defensywa. Wiesz jak to jest, boiskowi liderzy nie lubią, gdy im się utrudnia życie, biega się za nimi, cały czas przeszkadza. Ja czuję właśnie taką odpowiedzialność za to, żeby wyłączyć z gry liderów. Trener we mnie wierzy i to dodaje mi skrzydeł. Wiadomo, że tego ludzie nie zobaczą w statystykach, ale zawsze sobie mówię, że gracz, który średnio zdobywa 20 punktów, a w tym meczu rzucił zaledwie sześć oczek, to tak jakbym zdobył dla własnego zespołu te 14 punktów. Bardzo odpowiada mi taka rola na boisku. Godzę się z nią.
[ad=rectangle]
Co jest twoją największą zaletą w defensywie? Co powoduje, że jesteś tak utalentowanym obrońcą?
- Staram się korzystać z moich warunków fizycznych. Nie jestem wolnym zawodnikiem, mimo że mam prawie dwa metry wzrostu. Uważam, że przeciwnicy z tej samej pozycji mają trudne zadanie. Tak chociażby było z Tricem, który był niższy ode mnie. Cały czas starałem się wywierać presję na tym zawodniku, uprzykrzałem mu życie. W obronie trzeba być cały czas skoncentrowanym, nie można sobie pozwolić na odrobinę dekoncentracji, bo rywal to natychmiast wykorzysta.
Co sobie myślałeś w ostatniej akcji spotkania?
- (śmiech) Ciężko to teraz odtworzyć, co sobie myślałem. Przed tą serią żartowałem sobie z Sarunasem Vasiliauskasem, że przyjdzie taki mecz, w którym będę musiał się wykazać swoimi umiejętnościami defensywnymi. I przyszedł taki dzień! Byłem gotowy na ten pojedynek, wiedziałem, że piłka do niego trafi, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że dużą rolę w tej akcji odegrał Sarunas, który pomógł mi i razem wywarliśmy na nim presję.
Trice był najtrudniejszym rywalem do powstrzymania w tym sezonie?
- Nie. Najtrudniejszym zawodnikiem do powstrzymania był jak na razie Jakub Dłoniak z Rosy Radom. Muszę przyznać, że nie umiałem go zatrzymać. On jest naprawdę silnym zawodnikiem, w dodatku leworęcznym. Potrafi rzucać z każdej pozycji.
Teraz czeka cię rywalizacja z Przemysławem Zamojskim. Jak to widzisz?
- Zobaczymy na co trener się zdecyduje. Być może będę oddelegowany do krycia Zamojskiego lub Eyengi. Tego jeszcze nie wiem. Może łatwiej byłoby mi zatrzymać Zamojskiego, z którym już rywalizowałem?
Widzę, że świetnie zaaklimatyzowałeś się w zespole.
- O tak! Panuje w naszej drużynie świetna atmosfera, wszyscy są bardzo serdeczni, nie ma z niczym problemu. Bardzo dobrze się czuję. Uważam, że proces aklimatyzacji już dawno jest za mną. Nie tylko dobrze czuję się w zespole, ale także w samym mieście. O Sopocie i Treflu mógłbym się wypowiadać w samych superlatywach.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[/b]