Filip Dylewicz: Play-off nadal wyzwala we mnie emocje!

- Z PGE Turowem mam szans osiągnąć to, co do tej pory osiągnąłem tylko z Prokomem Treflem. Play-off nadal wyzwala we mnie emocje! - mówi Filip Dylewicz przed rozpoczęciem serii półfinałowej.

Michał Fałkowski
Michał Fałkowski
W ćwierćfinale play-off PGE Turów nie miał większych problemów z osłabionym przez urazy AZS Koszalin, pokonując rywala w trzech spotkaniach i wygrywając każde starcie średnią różnicą ponad 26 oczek, kolejno 99:66, 93:66 i 94:74. Czy zgorzelczanie są w stanie ograć do zera również półfinałowego rywala, Rosę Radom?
- Ja byłbym bardzo ostrożny w tego typu typowaniach. Nie popieram takiego toku myślenia, że PGE Turów będzie miał łatwą przeprawę z Rosą i pokona rywala 3-0 tylko dlatego, że radomianie byli niżej w tabeli - mówi w przededniu rozpoczęcia półfinałowej rywalizacji Filip Dylewicz, doświadczony skrzydłowy PGE Turowa Zgorzelec.

Zawodnik ekipy wicemistrza Polski ma wielki szacunek do każdego rywala. Zwłaszcza po zeszłorocznej sytuacji, kiedy to jego Trefl, przystępując do play-off z drugiego miejsca, uległ w ćwierćfinale siódmemu AZS Koszalin 1-3.

- Przez wiele lat gry nauczyłem się szanować każdego, kogo spotykam na swojej drodze. Najlepszy i najświeższy przykład to AZS w 1. rundzie play-off w minionym sezonie. Trzeba pamiętać, że w decydujących momentach najdrobniejsze detale mają znaczenie, a sport potrafi być nieprzewidywalny. Rosa nie przyjedzie się tutaj położyć przed nami tylko dlatego, że dziennikarze czy kibice sądzą, że to my jesteśmy murowanym faworytem - dodaje Dylewicz.

W pierwszej fazie play-off Rosa pokonał Anwil Włocławek 3-2. Między meczami ćwierćfinału a półfinału będzie miała zatem pięć dni przerwy, a nie jak zgorzelczanie - 10. Czy to, paradoksalnie, może być korzyść dla radomskiego klubu?

- Może tak być, bo może tak się zdarzyć, że gdzieś trochę wypadliśmy z tego rytmu meczowego, ale mam nadzieję, że się mylę. Rosa na pewno w tym rytmie meczowym jest, ale my bardzo mocno chcemy zagrać w finale. To nasz cel od początku sezonu i tego celu się trzymamy. Faza play-off to ukoronowanie ośmiu czy nawet dziewięciu miesięcy ciężkiej pracy i każdy sportowiec ma wielką motywacją w tym momencie - tłumaczy zawodnik PGE Turowa.

Czy także sportowiec, który ma już na karku 34 wiosny i w swoim dorobku sześć złotych medali mistrzostw Polski? - I znowu wytakają mi wiek! - śmieje się Dylewicz, dodając - Oczywiście, że play-off nadal wyzwala we mnie emocje! Jakby tak nie było, to byłby to znak, że czas zostawić piłkę z boku, a na to chyba jeszcze nie pora, prawda? Bardzo cieszę się, że mogę być istotną postacią PGE Turowa i mam szansę na powtórzenie sukcesu, który dotychczas mogłem świętować tylko z klubem z Sopotu - kończy gracz.

Pierwszy mecz PGE Turów Zgorzelec - Rosa Radom już w piątek.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Małymi kroczkami do finału - wywiad z Łukaszem Wiśniewskim, rzucającym PGE Turowa Zgorzelec  

Czy Filip Dylewicz powtórzy w Zgorzelcu sukces, który osiągnął z Prokomem Treflem?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×