Karol Wasiek: Czy przed pierwszym meczem ze Stelmetem odczuwaliście zmęczenie, czy "jechaliście" jeszcze na tej dobrej energii po spotkaniu z Energą Czarnymi Słupsk?
Michał Michalak: Terminarz jest taki, jaki wszyscy widzą. Musimy się do niego dostosować i nie ma co narzekać. Trzeba sobie powiedzieć, że w ćwierćfinale również graliśmy co trzy dni i wówczas nikt nie pytał o zmęczenie. Takie są uroki play-offów.
Początek spotkania był bardzo udany w waszym wykonaniu - solidna defensywa poparta niezłą egzekucją w ataku dawała dobre efekty...
- To prawda. Wszystko w pierwszej połowie wyglądało naprawdę nieźle. Przez większą część byliśmy na prowadzeniu, dobrze graliśmy po obu stronach parkietu. Po przerwie zabrakło jednak dobrej defensywy z naszej strony, przez co Stelmet nam odjechał. Nie mogliśmy się tak ostatecznie przełamać, żeby ich dogonić. Przegraliśmy ten pojedynek, czego osobiście żałuję, bo mogliśmy naprawdę pokusić się o zwycięstwo w tym meczu.
[ad=rectangle]
W pierwszej połowie była taka akcja, po której trener Maskoliunas dość mocno cię zganił za tę decyzję. Jak to wyglądało z twojej perspektywy?
- Wyprowadzaliśmy kontratak i miałem akurat wolną pozycję i zdecydowałem się na rzut. Gdyby wpadł, to byłoby dziesięć punktów przewagi.
W pierwszej połowie prowadziliście siedmioma punktami i mieliście kilka okazji do tego, że podwyższyć ten wynik. Czego wówczas zabrakło? Cierpliwości?
- To całkiem możliwe. Oddaliśmy trzy rzuty pod rząd z dystansu i to nas nieco wybiło z rytmu. Stelmet nam pokazał w tym meczu, że opłaca się grać cierpliwie. W drugiej połowie praktycznie cały czas kontrolowali przebieg wydarzeń, grali bardzo konsekwentnie w ataku. Przed przerwą to my byliśmy na prowadzeniu, ale nie potrafiliśmy utrzymać tego dobrego wyniku. W kolejnym meczu na pewno musimy nad tym panować.
Czymś Stelmet zaskoczył was w tym pierwszym meczu?
- Nie. Wszyscy wiedzą w Polsce, że akcje ofensywne Stelmetu opierają się przede wszystkim na pick&rollach Łukasza Koszarka. Zawsze tak grają - my musimy ograniczyć te akcje do minimum. Z tym mieliśmy największy problem w tym spotkaniu. To jest klucz do zatrzymania ich ataku.
Z czego wynika ten fenomen pick&rolli Stelmetu - dobry kreator gry - Koszarek, czy może Dragicević, który świetnie ścina pod kosz?
- Myślę, że klucz tkwi właśnie w tej współpracy. W większości przypadków udaje im się wypracować jakąś pozycję. Warto jednak zauważyć, że te akcje mogą kreować innych zawodników, a przecież Stelmet ma świetnych graczy na obwodzie, którzy potrafią skutecznie przymierzyć z dystansu. Grając ze Stelmetem cały czas trzeba być czujnym.
Czego potrzebujecie w kolejnym meczu do odniesienia zwycięstwa?
- Pierwsze spotkanie nie było takie dynamiczne z obu stron i wydaje mi się, że w kolejnym meczu potrzebujemy więcej energii, takiego "pazura", tak aby przez cały pojedynek zaciekle walczyć o zwycięstwo. Trzeba wyrwać tą wygraną. Tego w pierwszym meczu nie było, przynajmniej z naszej strony.