Donatas Slanina podobnie jak Goran Jagodnik został zaproszony na obchody "Złotej Dekady" Trefla Sopot, które przypadały akurat na mecz ze Stelmetem Zielona Góra. Litwin, który zakończył już sportową karierę, z perspektywy trybun oglądał wtorkowe spotkanie. Po pojedynku w rozmowie z naszym portalem podzielił się swoimi spostrzeżeniami.
[ad=rectangle]
- Nadal oglądanie koszykówki sprawia mi dużo radości, więc z przyjemnością zobaczyłem mecz w Ergo Arenie. Liczyłem na dobry basket, ale tylko przez trzy kwarty byliśmy świadkami niezłego widowiska. Była w miarę wyrównana gra, ale później goście z Zielonej Góry kompletnie odskoczyli - podkreślał Slanina, który rok temu postanowił zakończyć karierę. Ostatnie lata spędził we Włoszech. Mimo, że w Polsce grał kilka lat temu to nadal bardzo dobrze rozmawia w naszym języku. Litwin jest bardzo otwartym człowiekiem i z chęcią odpowiadał na kolejne pytania.
- Była bardzo fajna atmosfera podczas spotkania. Nigdy nie byłem w Ergo Arenie, ale muszę przyznać, że ten obiekt zrobił na mnie spore wrażenie. Naprawdę bardzo mi się podobało - dodawał litewski rzucający, który w jednym z meczów ze Śląskiem Wrocław rzucił 10 trójek!
Slanina był nieco zmartwiony faktem, że Trefl nie wygrał tego pojedynku, ale liczył jednocześnie, że sopocianie wezmą rewanż w czwartkowym meczu.
- Bardzo ważny w rywalizacji w play-offach jest atut własnej hali. Niestety Trefl we wtorkowym meczu stracił ten atut, ale mocno wierzę w to, że sopocianie wrócą do gry i pojadą na piąte spotkanie do Zielonej Góry - oceniał Litwin, który zwracał także uwagę na kwestie mentalne.
- Bardzo ważne jest odpowiednie podejście do spotkań, ponieważ oo już są play-offy, więc te mecze są nieco inne od tych, które gra się w trakcie sezonu regularnego - zaznaczał Slanina.