Powrót Ibaki i odrodzenie Thunder!

Serge Ibaka wrócił do rotacji, a Oklahoma City Thunder wróciła do walki o wielki finał NBA! Grzmot po raz pierwszy w finale Konferencji Zachodniej pokonał SA Spurs i doprowadził do stanu 1:2.

Mało kto spodziewał się takiego rozstrzygnięcia, ale Oklahoma City Thunder bez najmniejszych problemów pokonała w Chesapeake Energy Arena San Antonio Spurs i doprowadziła do stanu 1:2. Miejscowi nie zachwycili może skutecznością czy bezbłędną i konsekwentną grą, ale zdominowali strefę podkoszową, gdzie zebrali aż 52 piłki i zdobyli 46 punktów.

Niedzielne spotkanie miało dość jednostronny przebieg. Przyjezdni z Teksasu utrzymywali się w grze tylko przez pierwsze 24 minuty i to głównie ze względu na genialną postawę Manu Ginobiliego. - To był cud, że 40 sekund przed przerwą przegrywaliśmy tylko jednym punktem. Manu trzymał nas w grze. Myślę, że nasza obrona w pierwszej połowie była najgorsza, jaką graliśmy przez cały rok - mówił bez ogródek szkoleniowiec San Antonio Spurs, Gregg Popovich.
[ad=rectangle]
Grzmot po zmianie stron momentalnie odskoczył rywalom, a następnie systematycznie pielęgnował i powiększał wypracowaną przewagę. Po kilku minutach gry w czwartej kwarcie zrobiło się nawet 97:80 dla miejscowych, którzy końcowego triumfu nie oddali już do ostatniej syreny.

Kluczem do sukcesu OKC Thunder okazał się powrót Serge'a Ibaki. 24-latek nie wystąpił w dwóch wcześniejszych pojedynkach finału Konferencji Zachodniej, ale w trzecim spotkaniu serii okazał się prawdziwym herosem. Podkoszowy spędził na placu boju blisko 30 minut, notując w tym czasie 15 punktów, 7 zbiórek i 4 bloki. - On był niesamowity - komplementował Hiszpana nawet reprezentant Spurs - Manu Ginobili. - Należy mu się o wiele więcej szacunku. Poświęcił swoje ciało dla dobra zespołu - miłych słów w stronę Ibaki nie szczędził też MVP sezonu zasadniczego 2013/2014, Kevin Durant.

W szeregach miejscowych dokładnie po 8 celnych na 19 oddanych prób z gry zanotowali KD (25 punktów, 10 zbiórek) oraz Russell Westbrook (26 punktów, 8 zbiórek, 7 asyst). Obaj ośmiokrotnie stawali również na linii rzutów wolnych, gdzie nie pomylili się ani razu. Różnica wygląda tak, że playmaker umieścił w koszu dwie trójki, a 25-letni skrzydłowy tylko jedną. Nie mniej, obaj walnie przyczynili się do ważnego i być może kluczowego zwycięstwa swojej drużyny. Swój wkład w sukces Thunder miał też Reggie Jackson, autor piętnastu oczek.

San Antonio Spurs przed pierwszą porażką w finale Konferencji Zachodniej nie uratowała nawet świetna dyspozycja Manu Ginobiliego. Argentyńczyk w zaledwie 24 minuty wywalczył 23 punkty, trafiając przy tym aż 6 na 9 rzutów zza łuku. Doświadczony zmiennik przy okazji nabawił się jeszcze drobnego urazu stopy, ale jak sam mówi: - To nic wielkiego. - Nic mu nie będzie.... To znaczy, będzie poza grą do końca sezonu - żartował na konferencji prasowej Gregg Popovich.

Nie wszyscy gracze Ostróg spisywali się jednak tak wybitnie. Tylko 9 oczek zgromadził Tony Parker, 8 Danny Green, a 7 na 17 oddanych prób umieścił w koszu Tim Duncan. Najsłabszy mecz w rywalizacji z Thunder pod względem liczby zdobytych punktów zaliczył też Boris Diaw.

Czwarte spotkanie finału Konferencji Zachodniej odbędzie się już w nocy z wtorku na środę o godzinie 3:00 czasu polskiego.

Oklahoma City Thunder - San Antonio Spurs 106:97 (28:29, 29:24, 26:23, 23:21)

(Westbrook 26, Durant 25, Ibaka 15 - Ginobili 23, Duncan 16, Leonard 10)

Stan rywalizacji: 2:1 dla San Antonio Spurs

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: