Stelmet to już przeszłość. Chcemy zdobyć brąz! - I część rozmowy z Dariusem Maskoliunasem, trenerem Trefla Sopot
Trener Darius Maskoliunas w rozmowie z naszym portalem mówi o serii półfinałowej ze Stelmetem Zielona Góra oraz o rywalizacji z Rosą Radom, która zacznie już w najbliższy czwartek.
Darius Maskoliunas: Mieliśmy zaledwie 37-procentową skuteczność z gry oraz 14-procentową z dystansu. Nie można wygrać z mistrzem Polskim na ich parkiecie mając taką skuteczność. Stelmet musiałby chyba nie wyjść na parkiet, żebyśmy ich ograli. Inny fakt jest taki, że zielonogórzanie mają w swoim składzie zawodników doświadczonych, którzy są ograni na europejskich boiskach. Nie pierwszy raz grali o taką stawkę, wiedzą jak smakują takie spotkania.
Jak to wygląda z waszą drużyną?
- My z kolei wyglądaliśmy nieco tak, jakbyśmy tej presji trochę nie wytrzymali. Gubiliśmy się w wielu momentach spotkania. Mówiłem to już jakiś czas temu - my jesteśmy na razie za młodzi na odnoszenie poważnych wyników. To wszystko musi się budować.
Informacja o braku Dragicevicia miała wpływ na waszą postawę?
- Dzień przed meczem poprosiłem chłopaków, żeby na to nie zwracali uwagi. Trzeba zwrócić uwagę na jeden fakt, że w momencie kiedy wypada jeden z najważniejszych zawodników, to wszyscy pozostali dają z siebie maksimum, żeby załatać tę dziurę. Wówczas każdy stara się podwójnie, tak aby pokazać się trenerowi.
Mimo, że nie było Dragicevicia - to Stelmet raczej nie zmienił swojej taktyki.
- To prawda. Grali to samo, co zwykle, ale dodali do tego wielką agresję w obronie, jak i na tablicach. Graliśmy z nimi dziesiąty mecz w sezonie i doskonale wiedzieliśmy na co stać Przemka Zamojskiego, a mimo wszystko i tak nam trafiał trójki.- To prawda. To świadczy o klasie zawodnika, że kiedy trzeba, to on trafia. A my z kolei kiedy trzeba, to na razie nie trafiamy.
Zawieszenie Dragicevicia pana zaskoczyło?
- Kompletnie się tym nie interesowałem. Jeżeli tak jest napisane w przepisach, to należy to egzekwować. Przecież to zagranie nie było przypadkowe.
Trener to bardzo dobrze widział.
- To prawda. On zrobił celowo i jestem o tym przekonany w 100 procentach. Wszyscy zresztą to doskonale widzieli w powtórkach telewizyjnych. Ja go bardzo dobrze znam z dawniejszych czasów, kiedy on grał w Spartaku Sankt Petersburg. Byłem wówczas trenerem na Litwie i wszyscy znają jego sposób gry. Nie ma w tym nic dziwnego, bo w ten sposób walczy, stara się każdym sposobem zrobić coś dobrego dla zespołu.