Podopieczni Miodraga Rajkovicia na początku spotkania nie grali swojej najlepszej koszykówki, przez co na prowadzenie wyszedł Stelmet Zielona Góra. Kolejne części meczu były już dla PGE Turowa bardzo udane. Zgorzelczanie wygrali pierwszy pojedynek finałowy 100:88 i prowadzą w decydującej serii 1:0. - Bardzo się cieszę, że wygraliśmy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że to pierwsze spotkanie może być kluczowe dla dalszych losów tej serii. Pokazaliśmy charakter, udowodniliśmy, że jesteśmy zespołem. Nawet, gdy w drugiej kwarcie mieliśmy problemy i wydawało się, że Stelmet przejął inicjatywę, spektakularnie wróciliśmy do meczu. Cieszy to, że graliśmy bardzo skutecznie w ataku, zdobyliśmy 100 punktów - skomentował Filip Dylewicz.
[ad=rectangle]
Drużyna dowodzona przez Mihailo Uvalina okazję do rewanżu na czarno-zielonych będzie miała już w sobotę. Tego dnia zostanie rozegrany drugi mecz finałowy w Zgorzelcu. - Było bardzo ciężko, to są finały mistrzostw Polski. Niestety gra się do czterech zwycięstw i mam nadzieję, że utrzymamy tę dobrą serię jak najdłużej i będziemy się cieszyli. Przed nami sobotni mecz, na pewno czeka nas ciężka przeprawa - dodał kapitan zgorzeleckiej ekipy.
Sobotni mecz rozpocznie się o godzinie 20:00.
PGE rozważa wycofanie się z finansowania Turowa po zakończeniu umowy i mam nadzieję, że koszykówka w Zgorzelcu stoczy się i tym samym wszystko wróci do normalności.
Tak się składa, że Zastal ma za sobą więcej sezonów w ekstraklasie niż Turów więc nazywanie Zastalu przypadkowym mistrzem a jego kibiców sezonowcami świadczy o buractwie, prostactwie i niskim poziomie wiedzy prezentowanym przez autorów tych postów. Czytaj całość