Początek inauguracyjnej partii należał do gospodarzy. Kapitalnie w rytm meczowy wszedł Michael Hicks, który popisał się celną "trójką". Podopieczni Saso Filipovskiego szybko jednak odpowiedzieli, a następnie przez pewien okres czasu dyktowali tempo gry. Nie trwało to jednak zbyt długo. Kociewskie Diabły fantastycznie spisywały się w obronie. Olbrzymie problemy z rozgrywaniem piłki miał Bryan Bailey. Na dodatek bardzo nieskutecznie swoje rzuty egzekwowali jego partnerzy z drużyny. Starogardzianom nie pozostawało nic innego, jak wykorzystać indolencję rywala. Koszykarze Mariusza Karola z dziecinną łatwością penetrowali w stronę kosza. Defensywa wicemistrzów Polski była bowiem dziurawa niczym ser szwajcarski. Miało to swoje odzwierciedlenie w dorobku punktowym SKS. Farmaceuci w przeciągu 10 minut rzucili 27 oczek, co było olbrzymim zaskoczeniem dla słoweńskiego szkoleniowca Turowa. Liderujący tabeli Polskiej Ligi Koszykówki zespół ze Zgorzelca zdołał zdobyć o 10 punktów mniej.
Wydawało się, że tak świetna passa nie będzie trwała zbyt długo. Ale to wrażenie było niezwykle mylne. Starogardzianie coraz bardziej naciskali w obronie. Z kolei goście nie trafiali do kosza z teoretycznie bardzo łatwych pozycji. Polpharma, dzięki żelaznej defensywie i skutecznej grze w ofensywie, ze stanu 27:17 doprowadziła do wyniku 40:17. W tym okresie na parkiecie brylował Erick Barkley. Trudno było w to uwierzyć, ale zawodnicy PGE Turowa nie potrafili umieścić piłki w koszu przez ponad 6 minut! Dopiero pod koniec drugiej odsłony dorobek wicemistrzów wzbogacał Damir Milijković, który niezwykle często pojawiał się na linii rzutów wolnych. Koszykarz ten nie miał problemów z trafieniem "osobistych". Bardzo szybko plac gry opuścił wspomniany już Bailey. W jego miejsce pojawił się Donald Copeland (były gracz Polpharmy). Jednak zmiana rozgrywającego nie przyniosła zamierzonych efektów. Filipovski nadal nie miał pomysłu na rozpracowanie defensywy gospodarzy, a akcje prowadzone przez przygraniczny team były bardzo chaotyczne. Ostatnie 120 sekund pierwszej połowy należało już jednak do przyjezdnych. Kociewskie Diabły jakby zaspały w defensywie, a to bezlitośnie wykorzystali przeciwnicy. Najpierw wspaniałym pick&rollem popisał się duet Copeland - Darian Townes, a chwilę później dwukrotnie do kosza trafił Alex Harris. Ostatecznie po 20 minutach gry na tablicy widniał wynik 51:32.
Warto nadmienić, że Turów w pierwszej i drugiej kwarcie trafił zaledwie jeden z dziewięciu rzutów za 3 (11 procent skuteczności).
Po długiej przerwie i zmianie stron, gra gości ze Zgorzelca poprawiła się w małym stopniu. Trzecią partię zdominowała defensywa. Obie ekipy miały duży problem ze zdobywaniem kolejnych oczek. Bardzo aktywny w tej "ćwiartce" był Chris Daniels. Zawodnik ten potrafił odnaleźć się w ataku, ale za to w obronie popełniał dużo przewinień. W efekcie Saso Filipovski postanowił w jego miejsce desygnować do gry Johna Turka. Najsilniejsza broń Polpharmy, czyli rzuty zza linii 6,25 nie były już tak groźne, bowiem mijały cel. Egoistycznie momentami grał Hicks. Eric Coleman był raczej mało widocznym zawodnikiem, ale od czasu do czasu pojawiał się i zaskakiwał rywala. Strata wicemistrzów Polski po trzech odsłonach wynosiła 15 oczek.
Losy tego pojedynku były już niemalże rozstrzygnięte. Jedynie wielka katastrofa mogłaby odebrać Farmaceutom wygraną w tym pojedynku. Katastrofy nie było, a wręcz przeciwnie - SKS powrócił na dobry tor i ponownie narzucił swoje warunki, które kompletnie nie odpowiadały rywalowi. Rozgrywający starogardzian - Erick Barkley ponownie dał o sobie znać w czwartej kwarcie. - Zagraliśmy dobre zawody. Cieszę się z tego, że od meczu z Sopotem gramy coraz lepiej. Zrealizowaliśmy w 100 procentach wszystkie nasze założenia - powiedział po meczu Mariusz Karol, szkoleniowiec Farmaceutów. Kociewskie Diabły kontrolowały przebieg wydarzeń i ostatecznie Polpharma dość niespodziewanie z wielką łatwością pokonała PGE Turów Zgorzelec 84:64.
Polpharma Starogard Gdański - PGE Turów Zgorzelec 84:64 (27:17, 24:15, 11:15, 22:17)
Polpharma: Michael Hicks 19 (4), Courtney Eldridge, Erick Barkley 15 (2), Eric Coleman 13, Mujo Tuljković 7 (2), Paweł Kowalczuk 7 (1), Jacek Jarecki 3 (1), Wojciech Żurawski 2, Jacek Sulowski 2, Nejc Glavas 0.
PGE Turów: Damir Miljkovic 18 (2), Darian Townes 10, Alex Harris 10 (2), Chris Daniels 8, Krzysztof Roszyk 6, Iwo Kitzinger 5 (1), Donald Copeland 4, John Turek 3, Robert Witka 0, Bartosz Bochno 0, Bryan Bailey 0.