Karol Wasiek: Jak będziesz wspominał te dziesięć miesięcy w Sopocie?
Yemi Gadri-Nicholson: Uważam, że to był wspaniały sezon dla tego miasta. Zrobiliśmy kawał dobrej roboty. Trzecie miejsce z pewnością jest wielkim sukcesem dla tego klubu. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.
A jaki to był sezon dla Yemi Gadri-Nicholsona?
- Następne pytanie poproszę (śmiech).
[ad=rectangle]
Był aż taki zły?
- Nie będę ukrywał, że to był kiepski sezon w moim wykonaniu. Nie spisałem się najlepiej w tych rozgrywkach i źle się z tym czuję. Muszę wykonać dużo pracy, żeby w kolejnym sezonie być lepszym zawodnikiem i pokazać swoją klasę.
W czym tkwił problem?
- Trudno to tak jednoznacznie określić. Na pewno moja rola była nieco inna, niż w Słupsku. Tam na boisku więcej rzeczy ode mnie zależało. Tutaj już niestety tak nie było. Szkoda, że nie było tak jak w Słupsku, mówię pod względem osobistych statystyk. Zespołowo osiągnęliśmy jednak znacznie więcej.
To jak zapamiętasz sezon 2013/2014 w takim razie?
- Będę myślał o pozytywach, czyli o brązowym medalu. To duży sukces naszej drużyny, nie ma co tego ukrywać. Przede wszystkim mogłem do domu zabrać medal, a to zawsze pozostaje w pamięci.
W trakcie sezonu można było usłyszeć takie opinie, że byłeś skonfliktowany z trenerem Maskoliunasem. Faktycznie było coś na rzeczy?
- Kto wygaduje takie rzeczy? To kompletna nieprawda. Miałem dobre stosunki z trenerem, tak jak pozostali zawodnicy. Zresztą on był szefem w tej drużynie i trzeba było się dostosować. Po prostu.
Jakim w takie razie był trenerem?
- To wojownik. On chce bardzo wygrywać. Ma dużą etykę pracy i to chciał przekazać zespołowi. Bardzo wymagający. Tak bym go ocenił, ale na pewno nie będę narzekał na współpracę z nim.
Zostaniesz w Sopocie?
- Na razie trudno cokolwiek powiedzieć w tej kwestii, ponieważ nie prowadziliśmy jeszcze żadnych rozmów.