Sentymentalny powrót – rozmowa z Łukaszem Majewskim koszykarzem Stali Ostrów Wielkopolski

Łukasz Majewski obecnie zawodnik Stali Ostrów Wielkopolski, jednak debiut w ekstralidze zaliczył w Zniczu Jarosław z którym to jego obecna drużyna zmierzy się w sobotni wieczór.

Grzegorz Czech: Czy najbliższe spotkanie w Jarosławiu będzie dla Ciebie sentymentalnym powrotem?

Łukasz Majewski: Na pewno przyjazd na Podkarpacie będzie dla mnie ważnym wydarzeniem. Zawsze tam gdzie się zaczyna koszykówkę na najwyższym poziomie to na pewno sentyment pozostaje do tego miejsca. Właśnie w Jarosławiu rozpocząłem grę w ekstraklasie, jednak nie tylko wspominam bardzo dobrze to miasto z powodów koszykówki. Poznałem tam wiele bardzo dobrych i życzliwych ludzi, znajomych kolegów i wiele ciekawych osobistości nie tylko z boiska.

Niestety po roku spędzonym w ekstralidze w Zniczu, zdecydowałeś się zmienić otoczenia. Czym było to spowodowane?

- Zdecydowałem się zmienić klub m.in. z tego powodu aby nie wypaść z kręgu zawodników występujących w najwyższej klasie rozgrywek. Nam niestety nie udało się utrzymać drużyny w ekstralidze. Ja pomimo spadku sezon spędzony w Jarosławiu zaliczam do udanych indywidualnie, ponieważ po zakończeniu rozgrywek pojawiło się wiele ofert z klubów i można było dokonać wyboru w związku z dalszą moją grą. Po debiucie w ekstralidze w ekipie Znicza dla mnie otworzyła się szansa na zaistnienie w polskiej koszykówce. Po spadku nie chciałem stracić roku i zaczynać ponownie wszystkiego od początku, zwłaszcza że do młodzieżowców już nie należę. Skorzystałem z szansy danej mi w innych klubach i staram się wypełniać swoje zadania jak najlepiej. Chciałbym grać jak najdłużej w ekstralidze bo to zawsze był mój cel i jak tylko będzie okazja będę z niej korzystał.

Jak na razie w drużynach w których grałeś w ekstralidze, a mowa tu o Zniczu i Polpharmie, ekipy te nie zdołały się utrzymać w doborowym towarzystwie. Teraz występujesz w Stali Ostów Wielkopolski, jak będzie z tą drużyną?

- Niestety tak to się dzieje, że ktoś musi zdobyć mistrzostwo, ktoś musi spaść. Tak też się stało, że grałem w ekipach które musiały pożegnać się z ekstraligą. Ze Zniczem jak i Polpharma brakło nam troszeczkę szczęścia w końcówce sezonu. W Jarosławiu był to debiutancki sezon w ekstralidze. Tam dopiero wszyscy uczyli się koszykówki na najwyższym stopniu, działacze, koszykarze. W Polpharmie było trochę inaczej. Na samym początku przegraliśmy dużo meczy jak juniorzy i później się to odbiło w ostatnim rozrachunku. Zabrakło nam niestety wcześniej straconych punktów aby się utrzymać. Mam nadzieję, że w tym roku będzie całkiem inaczej niż dotychczas w mojej karierze ekstraligowej i będziemy walczyć w pierwszej ósemce. Na początku może to najlepiej nie wygląda bo ostatnio nie licząc meczu wygranego z Polpharma przegraliśmy pięć spotkań, lecz mam nadzieję, że złe chwile mamy już za sobą.

Rozważasz możliwość powrotu w przyszłości do Jarosławia?

- Jak na razie do tej pory nikt z działaczy Jarosławskich ze mną na ten temat nie rozmawiał czy byłbym zainteresowany grą w Jarosławiu. Szczerze mówiąc nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale gdyby ktoś złożył mi taką propozycje to jak najbardziej bym ją rozważył, pod warunkiem, że Jarosław będzie występował w ekstraklasie. Z ludźmi z Jarosławia jestem w ciągłym kontakcie i nie zamykam sobie drogi kariery sportowej gdzie zaczynałem bo różnie to w życiu bywa. Jarosław jest miastem z którego mam nie daleko do domu więc czemu nie. Pamiętać musimy, że w obecnej chwili gram w Ostrowie i to jest dla mnie najważniejsze.

Stal Ostrów Wielkopolski jak sam powiedziałeś zaczął nie najlepiej. Na początku sezonu dwie wygrane później pięć porażek z rzędu i dopiero w ostatniej kolejce wygrana z Polpharmą. Co działo się z drużyną, że przegrywaliście i co zrobił trener, że po takiej serii pokonaliście właśnie Polpharmę, która w obecnym sezonie prezentuje się znakomicie?

- Od początku tej czarnej serii popełnialiśmy masę błędów, było to spowodowane chyba rozprężeniem po dwóch wygranych meczach. Pojechaliśmy do Kwidzyna z myślą wygranej, jednak oni po kilu porażkach postawili się nam i wygrali z nami. Zespół Basketu od samego początku odskoczył nam, my goniliśmy jednak przy dużej ilości błędów nie byliśmy w stanie wyjść na plus. Nasze porażki mogę usprawiedliwić faktem, że graliśmy z ekipami z czołówki: Sopot, Zgorzelec. Jednak najbardziej zabolała nas porażka ze Sportino i to na własnym parkiecie i do tej pory ta przegrana siedzi nam w głowach. Gdyby tej porażki z Inowrocławiem nie było to nikt nie robił by tragedii z pozostałych przegranych meczy. Nie zapominajmy, że mamy rundę rewanżową i pojedziemy do Sportino aby się odegrać i to z nawiązką i udowodnić wszystkim, że ta przegrana to była tylko słabsza dyspozycja dnia. Jeśli chodzi zaś o ostatnią wygraną z Polpharmą to w końcu zagraliśmy jako kolektyw nie jako osobistości i było to widać co potwierdzają nie tylko osoby związane blisko z klubem ale i również kibice. Mam nadzieję, że ta nasza zespołowa gra już się będzie utrzymywała i to może być kluczem również do zwycięstwa nad Zniczem.

Z jakim celem jedziecie do Jarosławia?

- Na Podkarpacie jedziemy tylko i wyłącznie z myślą wygrania i innego końcowego scenariusza nie bierzemy pod uwagę.

Czy przyjście Alana Danielsa zmieniło oblicze waszej drużyny?

- Dokładnie tak. Wniósł wiele do naszego teamu. Gdy nie idzie nowy zawodnik zawsze wnosi orzeźwienie, próbuje pokazać się z jak najlepszej strony i poderwać drużynie do walki. Szczerze powiem, że troszeczkę brakowało nam takiego faceta. Alan pomaga nam w walce na desce, choć występuje na pozycji nr.3 jednak przy swoim wzroście i masywnej budowie ciała dzielnie włącza się w walkę na tablicach. Oprócz zbiórek sporo także punktuje i przykłada się w obronie. Oby grał tak dalej jak gra teraz a na pewno będzie ważnym ogniwem naszej drużyny.

Kogo ze Znicza Jarosław obawiacie się najbardziej?

- Znicz to przede wszystkim drużyna jednak ma w swoim składzie kilka indywidualności. Na pewno musimy zwrócić uwagę na Branduna Hughesa, Grady Reynoldsa i oczywiście Tomka Celeja, który jak odpali to może sam wygrać mecz w końcówce, co miało miejsce w Kwidzynie. Jednak jeżeli my zagramy na swoim normalnym poziomie to nie powinno być źle.

Co sądzisz o składzie personalnym Znicza?

- Ekipa z Jarosławia jest nieobliczalna. W swoim składzie maja tylko dwóch obcokrajowców co jest swego rodzaju ewenementem, reszta to chłopaki z Polski. Bardzo cieszy fakt, że kładzie się w tym klubie nacisk na swoich krajowych zawodników. W Jarosławiu pokazują, że Polakami też da się grac i jeszcze do tego wygrywać mecze i nie tylko u siebie. Znicz na pewno jest groźną drużyną i musimy podejść do tego spotkania z dystansem i respektem.

Komentarze (0)