Christian Eyenga z pewnością był jednym z najlepszych koszykarzy Tauron Basket Ligi w poprzednim sezonie, ale czy grał na miarę swoich możliwości? Większość ekspertów, dziennikarzy czy nawet kibiców jest zgodna - Kongijczyk nie prezentował się zgodnie z oczekiwaniami i obecnie nie ma już go w Stelmecie Zielona Góra. Na jego usługi, co jest dość zaskakujące, zdecydował się jednak mistrz kraju, PGE Turów Zgorzelec.
[ad=rectangle]
- Szukaliśmy koszykarza, który z powodzeniem będzie mógł zastąpić J.P. Prince'a i nasz wybór padł na Christiana. Uważamy, że podjęliśmy dobrą decyzję i liczymy, że Christian będzie dobrze funkcjonował u nas w zespole zarówno w TBL, jak i Eurolidze - mówi prezes klubu, Waldemar Łuczak.
O ile jednak J.P. Prince był niekwestionowanym liderem PGE Turowa w przeciągu całego sezonu, w finale ustępując miejsca Filipowi Dylewiczowi, o tyle Eyenga grał po prostu solidnie. Momentami finezyjnie, nawet porywająco, ale w przeciągu całego sezonu - "tylko" solidnie. Być może optyka jego gry jest obecnie taka ze względu na fakt, że zajął miejsce Quintona Hosley'a, do którego również było wiele zastrzeżeń, ale summa summarum w finale Amerykanin prezentował się rewelacyjnie, a Stelmet sięgnął po złoto.
- Trener Miodrag Rajković wie, jak wykorzystać Christiana Eyengę w taki sposób, by maksymalnie uwypuklić jego zalety i schować wady. Dyskutowaliśmy na temat pozyskania tego gracza bardzo długo i ostatecznie uznaliśmy, że mieści się w koncepcie naszej wizji drużyny - dodaje Łuczak.
Prezes klubu ucieka od "szufladek" względem nowego nabytku, twierdząc jedynie, że w PGE Turowie rola Eyengi będzie inna, niż w Stelmecie.
- Wszystko zależy od tego, jak mocno uzależni się zespół od danego gracza. U nas J.P. Prince był liderem drużyny i dużo zależało od jego gry. Z kolei Eyenga w Stelmecie miał nieco inną rolę, niż Prince u nas. Nie można przyrównywać danego gracza w dwóch różnych zespołach w skali jeden do jednego, bo role w dwóch ekipach mogą być zupełnie różne. U nas ta rola będzie nieco inna, niż w Zielonej Górze - tłumaczy prezes klubu.
W Zgorzelcu liczą na to, że Eyenga utrzyma swój poziom gry defensywnej, a dopasowanie go do strategię zespołu pozwoli uwypuklić jego zalety w ataku. - W pierwszym meczu finału J.P. rzucił 30 punktów i dominował. Ale w kolejnych spotkaniach nie grał już tak dobrze, w czym duża zasługa Christiana, który prezentował się bardzo skutecznie w obronie. Na pewno jednak może grać jeszcze lepiej - kończy Łuczak.
Eyenga notował w Stelmecie 10,2 punktu, 4,1 zbiórki, 1,7 asysty i 1,1 bloku w 47 meczach ligowych.
Zgodził się chłop zagrać za mniejsze pieniądze bo się zakochał i chwała mu za to, że podjął taki życiowy wybór. Prezes Łuczak znalazł Czytaj całość