Atlas Stal Ostrów Wlkp. - Śląsk Wrocław 73:64 (relacja)

Drużyna z Wrocławia przystąpiła do meczu osłabiona brakiem kontuzjowanego Torrela Martina. Spotkanie ze Śląskiem, który wcześniej pokonał tak uznane firmy jak Prokom czy Anwil zgodnie z przewidywaniami nie należało do łatwych dla miejscowych.

Co prawda ostrowski zespół rozpoczął je w znakomitym stylu od prowadzenia 10:0 po 4 minutach, ale później widowisko się wyrównało. Wrocławianie nie tylko odrobili straty ale w 2 kwarcie wyszli na prowadzenie. W pewnym momencie wynosiło już nawet 9 "oczek" (19:28). W szeregach Atlasa Stali słabszym elementem gry była gra w defensywie. Zastanawiające mogło być to, że przez kilka minut na parkiecie trener Andrzej Kowalczyk nie korzystał z usług żadnego z centrów. Miał on w sobotni wieczór ich aż trzech, po tym jak tuż przed zamknięciem okienka transferowego do drużyny dołączył Michael Fey (25 lat, 213 cm). Zaliczył on krótki epizod w tym meczu pojawiając się na niespełna 2 minuty. Na ławce "Stalówki", ale w stroju cywilnym zasiadł także Reggie Freeman (33 lata, 197 cm), Amerykanin dzień przed meczem został zgłoszony do ligi. Na parkiecie pojawił się ponownie Dawid Przybyszewski, który drugi mecz z rzędu wyszedł w "pierwszej piątce" i obrona Atlasa zaczęła lepiej funkcjonować. Jednak do przerwy to przyjezdni zdominowali atakowany kosz - 7:2 w zbiórkach.

W trzeciej kwarcie koszykarze Atlasa Stali rzucili więcej punktów niż przez wcześniejsze 20 minut gry. Udało im się ponownie objąć prowadzenie, ale przyjezdni nie dawali za wygraną. Szczególnie groźni w szeregach Śląska w tej części meczu byli Rashid Atkins i Dewan Robinson, gdy tylko znajdowali się na czystych pozycjach nie zawahali się oddawać rzutów i trafiali. Emocje w wypełnionej po brzegi kibicami hali przy Kusocińskiego sięgały zenitu w ostatniej kwarcie. Na 1,5 minuty przed końcem przy stanie 62:61 oddać rzutu zza linii 6,25 m nie bał się Wojciech Szawarski. Co najważniejsze okazał się on celny. W ostatnich fragmentach spotkaniach zespół Śląska przy dobrej obronie gospodarzy nie był już nic zdziałać. Rywale zmuszeni byli faulować koszykarzy Atlasa, a tym na 8 prób rzutów osobistych nie zadrżała ani razu ręka!. Atlas Stal odniósł cenne i zasłużone zwycięstwo 73:64. Warto podkreślić powrót do gry po kontuzji Eda Coty, udanie poza wspomnianym Szawarskim w ataku spisywał się także Gintaras Kadziulis.

Atlas Stal Ostrów - Śląsk Wrocław 73:64 (12:12, 14:18, 27:21, 20:13)

Atlas: Wojciech Szawarski 28 (5x3), Gintaras Kadziulis 17 (2x4), Dawid Przybyszewski 7 (1x3), Ed Cota 6, Ruben Boykin 5 , Marcin Sroka 4, Brandun Hughes 2, John Oden 2 (10zb), Michael Fey 2, Tommy Adams 0.

Śląsk: Dewan Robinson 19 (1x3), Rashid Atkins 12 (2x3), Oliver Stevic 10 (10zb), Jared Homan 9, Kamil Chanas 7 (1x3), Dominik Tomczyk 5 (1x3), Andrius Giedraitis 2, Bartosz Diduszko 0, Paweł Mróz 0, Aivaras Kiausas 0.

Komentarze (0)