Miał być hit, wyszedł kit. Relacja z meczu Wisła Can Pack Kraków - CCC Polkowice

- Jeśli chce się wygrywać mecze z drużynami z najwyższej półki, jak Wisła, trzeba wykorzystywać wszystkie okazje w meczu - mówiła przed meczem rozgrywająca CCC Agata Gajda. Wykorzystanych sytuacji w całym meczu było jak na lekarstwo i polkowiczanki po bezbarwnym spotkaniu przegrały z Wisłą Can Pack Kraków 48:58.

Kuba Patykowski
Kuba Patykowski

Oba zespoły przystąpiły do tego spotkania z osłabieniami kadrowymi. W składzie swojej drużyny nie pojawiła się Chamique Holdsclaw, która narzeka na kontuzję kolana. Do Krakowa w ogóle nie pojechała za to Natalia Małaszewska. Ta z kolei uskarża się na uraz w okolicy koski i już drugi mecz jest poza składem CCC. Trener polkowiczanek miał więcej problemów, bowiem w trakcie tygodnia nie trenowały jego podstawowe koszykarki - Gajda i Robbins.

Początek spotkania rozpoczął się obiecująco dla podopiecznych Krzysztofa Koziorowicza, które po trzech minutach objęły prowadzenie 8:2, a celnymi rzutami popisywała się wspomniana Robbins i Carter, dla której, jak się okazało później, były to pierwsze i ostatnie punkty zdobyte w tym meczu. Radość przyjezdnych nie trwała długo, bowiem chwilę później dwa rzuty osobiste wykorzystała Maksimovic, a zza linii 6,25m trafiła Dorota Gburczyk i już było 9:10. Po sześciu minutach trzecie przewinienie zaliczyła Carter i grającą bezbarwnie Amerykankę zastąpiła jej rodaczka - Walker. Polkowiczanki nader często faulowały swoje rywalki, przez co stwarzały im szanse na łatwe punkty z tzw. "osobistych". Po jednym z takich rzutów Wisła wyszła na prowadzenie 15:14. Ostatecznie po dziesięciu minutach gry gospodynie prowadziły z CCC 17:16.

Druga część meczu to popis chaosu z obu stron, bowiem długo żadnej z zawodniczek nie udało się zamienić akcji na punkty. Po akcji Justyny Jeziornej CCC prowadziło jeszcze 18:17, ale to był ostatni raz, kiedy wynik brzmiał na korzyść przyjezdnych. Szybko celną akcją odpowiedziała Gburczyk, po chwili poprawiła Canty i Ewelina Kobryn, a przewaga Wisły urosła do pięciu oczek. W międzyczasie zupełnie nic nie grającą Walker zastąpiła Amisha Carter, jednak co wcale nie zwiastowało lepszych czasów dla CCC. Obie Amerykanki z pewnością nie zaliczą tego spotkania do udanych, bowiem w najmniejszym stopniu nie potrafiły pomóc swojej drużynie. Polkowiczanki stać było na jeszcze jeden zryw i zniwelowanie części strat. Czasu starczyło jednak tylko na doprowadzenie do wyniku 27:25.

Po przerwie od mocnego uderzenia rozpoczęła autorka czterech kolejnych punktów - Ewelina Kobryn, ale szybko odpowiedziały Robbins i Gajda, rzucając "za trzy". Przez dłuższą chwilę akcja nie przenosiła się pod kosz CCC, bowiem polkowiczanki kilkakrotnie zbierały piłkę po swoich niecelnych rzutach, bądź były faulowane. W końcu po ponad trzech minutach gry wynik na 31:31 zmieniła Mieloszyńska. W następnej akcji po raz czwarty w meczu faulowała Robbins i trener Koziorowicz desygnował za nią DeMye Walker, której dwa celne rzuty osobiste doprowadziły do stanu 36:35 dla Wisły. To był jednak ostatni raz, kiedy przyjezdnym udało się zbliżyć do gospodyń. Liczne straty i niecelne rzuty powodowały, że przewaga krakowianek rosła, a polkowiczankom nie pomagała nawet znakomita gra Justyny Jeziornej, która dwoiła się i troiła. Wynik po trzydziestu minutach gry (46:38) ustaliła Gburczyk, dwukrotnie celnie egzekwując rzuty wolne.

Tuż po wznowieniu gry przewagę do dziesięciu oczek podwyższyła dobrze grająca tego dnia Wielebnowska, która jednak musiała przedwcześnie opuścić parkiet, z powodu groźnie wyglądającej kontuzji. Kolejne pudła Carter i Walker nie dziwiły już nikogo, a przewaga Wisły była niezagrożona. W ogóle o czwartej kwarcie najlepiej napisać, że po prostu się odbyła, bowiem jej wynik (10:8) mówi wiele o jej poziomie. Koniec końców kibice zgromadzeni przy Reymonta doczekali się kończącej syreny i z wielką ulgą, że ten mecz już się skończył, opuścili halę.

Można się jednak doszukać pozytywów w tym spotkaniu, które miało być hitem, a okazało się największym kitem kolejki. Rzadko bowiem zdarza się, że w meczu tak teoretycznie mocnych drużyn pierwsze skrzypce grają Polki. Zarówno po stronie Wisły (Kobryn, Gburczyk, Wielebnowska), jak i CCC (Mieloszyńska, Gajda i Jeziorna) prym wiodły polskie zawodniczki. Krzysztof Koziorowicz, trener polkowiczanek i reprezentacji, ma zatem powody do zadowolenia.

Wisła Can Pack Kraków - CCC Polkowice 58:48 (17:16, 10:9, 21:15, 10:8)

Wisła Can Pack Kraków:
Ewelina Kobryn 17, Dorota Gburczyk 9, Slobodanka Maksimovic 9, Anna Wielebnowska 9, Dominique Canty 8, Marta Fernandez 6, Jelena Skerovic 0.

CCC Polkowice: Justyna Jeziorna 12, Agata Gajda 11, Jillian Robbins 10, Daria Mieloszyńska 7, DeMya Walker 4, Amisha Carter 2, Marta Gajewska 2, Anna Pietrzak 0, Katarzyna Bednarczyk 0, Paulina Rozwadowska 0.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×