Jakub Artych: SKK po rocznej nieobecności wraca na zaplecze TBL. Spodziewałeś się, że tak szybko i w tak efektownym stylu powrócicie do I ligi?
Kamil Sulima: Cel mieliśmy jeden - zbudować zespół, który w przeciągu dwóch sezonów pozwoli SKK wrócić do I ligi. Przed tamtymi rozgrywkami wiedzieliśmy, że będziemy mieć dobrą drużynę. Nie wiedzieliśmy czy bardzo dobrą, gdyż doszło do nas kilku młodych chłopaków, nieznanych jeszcze na koszykarskim rynku. Ostatecznie wszystko dobrze "zapaliło" i mogliśmy się cieszyć z powrotu do I ligi. Co ważne, dalej zostali zawodnicy, którzy wywalczyli awans. Wzmocniliśmy się jeszcze trzema bardzo dobrymi graczami, którzy byli dla nas niezbędni: dwóch rozgrywających oraz podkoszowy Paweł Kowalczuk.
[ad=rectangle]
Trener Wiesław Głuszczak niedawno przyznał, iż siłą drużyny była gra podkoszowa oraz mieszanka rutyny z młodością. Zgodzisz się z tym?
- Na pewno się zgodzę, bo na tym polega koszykówka. Jeżeli jest mocny obwód, to dużo łatwiej się gra podkoszowym i na odwrót. Byliśmy mocni w dwóch elementach i mało która drużyna w II lidze mogła się z nami pod tym względem równać. Nasi środkowi robili różnice i nie przegrywaliśmy deski. Wszyscy w tym aspekcie graliśmy bardzo dobrze, dzięki czemu byliśmy w zbiórkach najlepsi w lidze. Nawet jeśli mecz nie układał się po naszej myśli i nie potrafiliśmy pokonać rywali, to na desce i tak dominowaliśmy nad rywalami.
Przejdźmy teraz do aktualnych wydarzeń. Zostałeś w SKK Siedlce na kolejny sezon. Dlaczego?
- Jestem w Siedlcach wiele lat i czuje się tutaj bardzo dobrze. Dostałem kredyt zaufania od zarządu w poprzednim sezonie, pełniąc funkcję również asystenta trenera. Myślę, że to wypaliło i kontynuujemy dalej współpracę.
Czego oczekujesz po najbliższym sezonie? Jaki będzie cel zespołu z Siedlec?
- Musimy utrzymać się w lidze. Dobrym scenariuszem byłoby dla nas wejście do ósemki. Każdy z 14 zespołów w lidze marzy, aby znaleźć się play-offach. Wtedy unika się trudnych spotkań o utrzymanie. Sezon nas zweryfikuje. Jak będzie dobra chemia w zespole i atmosfera, to przyjdą wyniki, które pozwolą nam grać długo.
Jak ocenisz transfery SKK? Uważasz, że trzy dobre wzmocnienia wystarczą, aby zespół był mocniejszy niż w swoim poprzednim występie w I lidze?
- W sezonie, w którym spadliśmy z I ligi grało nam się ciężko. Byliśmy wtedy przyzwyczajeni do zupełnie innego grania podkoszowego, nie mieliśmy typowych silnych centrów, którzy grają tyłem do kosza i zdobywają wiele punktów grą indywidualną. Tego nam na pewno brakowało, chociaż to nie jest przyczyna tego, że spadliśmy. Cały zespół zawalił sezon. Teraz mamy takich zawodników, którzy pasują do naszego ulubionego grania.
Jak oceniam transfery? Bardzo ważne, że mamy dwóch dobrych rozgrywających. W poprzednim sezonie w play-offach na tej pozycji grał Rafał Sobiło. Tak naprawdę udało nam się awansować bez rozgrywającego. W I lidze byłoby nam jednak bardzo ciężko o dobry wynik. Mamy teraz Kamila Michalskiego, który jest ograny na I-ligowych parkietach i Marka Szumełdę Krzyckiego. Niestety jego duży talent zahamowała kontuzja, z którą walczył półtora sezonu. Teraz jest już w pełni zdrowy, na treningach wygląda bardzo dobrze. Widać, że po kontuzji nie ma śladu i jest w pełni zaangażowany. Bardzo mocno liczymy na Kamila i Marka.
Rozszerzenie Ekstraklasy, które dla rozgrywek I ligi jest bardzo istotne, ma swoich zwolenników i przeciwników. Uważasz, że poziom rozgrywek się obniży?
- Myślę, że się nie obniży. Zespoły, które awansowały do Ekstraklasy zabrały dobrych polskich zawodników, ale po przykładzie choćby Spójni Stargard Szczeciński widać, że wielu koszykarzy z przeszłością w TBL wróciło do I ligi: Rafał Bigus czy Czarek Trybański. Atrakcyjność rozgrywek na pewno nie spadnie.
[nextpage]Jesteś wychowankiem Legii, także w naszej rozmowie nie może zabraknąć wątku ekipy ze stolicy. Co sądzisz o odradzającym się zespole z Warszawy?
- Koszykarska Legia próbuje się odrodzić od sezonu 2001/2002, w którym po raz ostatni grała w I lidze bądź w Ekstraklasie. Dzięki nowemu prezesowi i nowej spółce, drużyna wraca tam, gdzie jest jej miejsce. Koszykówki w Warszawie nie było na wysokim poziomie przez 10-12 lat, co jak na takie miasto jest bardzo dziwne. Mam nadzieję, że się odbudują i wrócą do Tauron Basket Ligi. Życzę im jak najlepiej.
Legia szczyci się zakontraktowaniem Cezarego Trybańskiego, który ma być nie tylko wiodącą postacią beniaminka, ale także marketingową twarzą drużyny. Uważasz, że ten zespół może namieszać w I lidze?
- Ciężko mi jest to ocenić. Na razie nikt nie grał jeszcze meczów sparingowych, wiemy tylko jak drużyna wygląda na papierze. Czasami zespół kadrowo może wyglądać bardzo dobrze, a grał będzie słabo, bądź na odwrót. Mają ciekawy skład i być może powalczą o coś więcej niż pierwsza ósemka.
Oprócz tego, że jesteś czynnym zawodnikiem, pełnisz również funkcję asystenta Wiesława Głuszczka. Jaka jest twoja rola w drużynie, jeśli chodzi o ten aspekt?
- Nie jest łatwo, gdyż mimo wszystko bardziej czuje się jeszcze zawodnikiem. Łącze boisko, szatnie i trenera. Czasem łatwiej jest to właśnie mi przekazać pewne uwagi szkoleniowcowi, dzięki temu, że pełnie funkcję drugiego trenera. Mam troszeczkę większy wpływ na wydarzenia na boisku, pomagam trenerowi i z ławki i z boiska. Taka jest właśnie moja rola.
Czyli po zakończeniu kariery chciałbyś pójść w tym kierunku i zostać trenerem?
- Na pewno po zakończeniu kariery zostanę przy koszykówce, bo nie wyobrażam sobie życia bez niej. Czy będę trenerem? Czas pokaże. Zamierzam jeszcze kilka lat pograć w koszykówkę. Nie jest tak, że za rok lub dwa kończę swoją karierę sportową. Dopóki zdrowie pozwoli i będę się czuł na siłach oraz nie będę najsłabszy w drużynie, to chciałbym dalej grać.
Na koniec naszej rozmowy zapytam się trochę prowokująco: Chciałbyś kiedyś wrócić do Legii Warszawa?
- Mocno podchwytliwe pytanie (śmiech). Nie mówię nie. Tam zaczynałem swoją karierę na ligowych parkietach. Moje pierwsze sezony w juniorach i seniorach to właśnie jest gra w Legii. Myślę, że każdy zawodnik chciałby zakończyć swoją karierę w macierzystym klubie. Temat jest otwarty. Póki co jestem w Siedlcach już szósty rok, jest mi tutaj bardzo dobrze. Na chwilę obecną nie myślę o tym, co będzie kiedyś. Zobaczymy po sezonie jak się to wszystko ułoży.