Obrońcy tytułu w pierwszym starciu na koszykarskim mundialu wypadli wprost rewelacyjnie. Od samego początku dyktowali warunki w starciu z ekipą z Finlandii. Mało tego, w drugiej kwarcie Amerykanie nie pozwolili przeciwnikowi na oddanie żadnego (!) celnego rzutu z gry!
- Nasza obrona była znakomita. Zmusiliśmy rywala do 31 strat i zaledwie pięciu asyst. Moi zawodnicy grali bardzo twardo przez cały czas - tłumaczył po spotkaniu Mike Krzyzewski, trener reprezentacji USA.
Mimo ogromnej przewagi mistrzowie świata nie zamierzali odpuszczać. Właściwie przez cały mecz grali agresywnie w defensywie, co ostatecznie pozwoliło im wygrać różnicą aż 59 punktów (114:55)!
- Nasi trenerzy zachęcali nas do tego, aby utrzymać takiej efektywności podczas każdej przerwy - przyznał Stephen Curry.
[ad=rectangle]
Koszykarze z USA praktycznie ośmieszyli Finów, ale szkoleniowiec drużyny zachował się elegancko i nie krytykował poziomu swojego przeciwnika, lecz... go pochwalił.
- Wygraliśmy bardzo wysoko, ale mimo wszystko uważam, że Finlandia to dobry zespół. Myślę, że są dobrze wyszkoleni. Ich fani byli wspaniali. To była świetna atmosfera i to był zaszczyt grać przeciwko nim - powiedział Krzyzewski.
To była wielka wygrana, która z pewnością doda skrzydeł Amerykanom. Główni faworyci do zdobycia złotego medalu mają przed sobą jeszcze cztery pierwsze w pierwszej fazie grupowej, w tym m.in. z wicemistrzami świata - Turkami.
- To motywacja do robienia dalej tego, co dotychczas robiliśmy. Obrona będzie dla nas kluczem do zwycięstwa w całym turnieju. Będziemy oddawać rzuty, ale będzie też pudłować. Zatem tylko od naszej efektywności zależy to, czy dostaniemy się tam, dokąd zmierzamy - uważa Curry.